Zwycięstwo w hokejowej Interlidze Dworów Unii nad Olimpią Lublana
Treść
Hokeiści Dworów Unii pokonali 3-2 (0-0, 0-1, 3-1) słoweńską Olimpię Lublana, umacniając się tym samym w "szpicy" ligi międzynarodowej.
W pierwszym spotkaniu Dwory wygrały z Olimpią 3-1, ale przed własną publicznością trener mistrzów Polski ponownie postawił na wzmocnioną defensywę i grę z kontry, która przyniosła powodzenie na wyjeździe. - Musimy czekać na ich błąd - mówił przed spotkaniem Adrian Parzyszek, środkowy pierwszego ataku Dworów Unii.
Słoweńcy nie zamierzali ich jednak popełniać. Bardzo mądrze się bronili. Trzykrotnie przetrzymali okres liczebnego osłabienia, w tym raz przez 24 sek. nawet podwójnego. W grze Dworów było już widać pewną myśl taktyczną w rozgrywaniu hokejowego zamka. Pozytywnym zjawiskiem był fakt, że przed bramkarzem krążył napastnik, czego wcześniej nie oglądaliśmy. Jednak wykończenie nadal pozostawiało wiele do życzenia. - Ostatnio trochę pracowaliśmy nad grą w przewadze - utrzymuje II trener Dworów Unii Stanisław Małkow. - Przy takim natężeniu spotkań nie ma czasu na ciężki trening, więc przede wszystkim trzeba poprawić stałe fragmenty gry hokejowego rzemiosła - dodaje Małkow.
Jak się rozgrywa hokejowe zamki pokazali mistrzom Polski Słoweńcy, którzy wykorzystali pierwszy okres liczebnej przewagi, potrzebując zaledwie 61 sek do pokonania Tomasza Jaworskiego. Bramki dla Dworów padły jednak dopiero w trzeciej tercji. - W ciągu 66 sek. odwróciliśmy losy spotkania, zdobywając dwa gole - przypomina Stanisław Małkow. - Wzięliśmy przeciwnika sposobem, potrafiąc przewidzieć pewne fakty. Rozpoczęliśmy mecz czterema atakami, podczas gdy oni desygnowali do walki jeden mniej. Najwyraźniej przez to zabrakło im w końcówce sił. Dopiero w III tercji zdecydowaliśmy się grać trzema formacjami. Nasi chłopcy nie mieli problemów z kondycją, poruszając się bardzo swobodnie. Mieli siły, żeby rozegrać jeszcze jedną partię - podkreśla Stanisław Małkow.
Bardzo ważną, bo dającą remis Dworom bramkę, zdobył Waldemar Klisiak. Kapitan mistrzów Polski uzyskał ją trochę w piłkarskim stylu. - Coś mi pozostało z futbolu, bo przecież przygodę ze sportem rozpoczynałem, biegając po boisku - śmieje się Klisiak. - Nie zdobyłem jednak bramki nogą. Przecież nie zostałaby zaliczona. Trzeba byłoby wtedy zdać się na interpretację arbitra, który musiałby określić, czy wykonałem zamierzony ruch nogą. Pozycję miałem trudną, bo rywal blokował mi jedną rękę, ale padając na lód udało mi się wyciągnąć kij i krążek po zagraniu Marka Stebnickiego wpadł do siatki - dodaje Klisiak.
Autor: WJ
Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory klisiak