Wszyscy ciągną "wózek"
Treść
W meczu Polaków przeciwko Gwiazdom NHL skład pierwszej formacji reprezentacji Polski zmienił się nieco w porównaniu do wcześniejszego turnieju EIHC. Do oświęcimskiego duetu Waldemar Klisiak - Marcin Jaros, dołączył Adrian Parzyszek z Tychów.
- W Krynicy graliśmy z Michałem Garboczem, który musiał wracać do Francji natomiast Parzyszek wcale nie jest nam obcy. Przecież wcześniej, przez 8 lat, grał z nami w Unii, a w kadrze także tworzyliśmy jeden atak, a uzupełniał nas Leszek Laszkiewicz - mówi Waldemar Klisiak. - Pod wodzą Andrieja Sidorenki ustawienia formacji są inne, więc stramy się zgrywać z Marcinem Jarosem. Miał szasnę nawet na hat-trick, kiedy po moim podaniu uderzył "z klepy", ale Haszek pokazał klasę - dodaje Klisiak.
Klisiak świetnie współpracował z Jarosem podczas wcześniejszego turnieju EIHC, zaliczając bramkę w meczu przeciwko Białorusi i asystę (5-3). Rozpoczął od podania w piłkarskim stylu, co nie powinno nikogo dziwić. Wszak jako młody chłopiec długo nie mógł dokonać wyboru pomiędzy futbolem i hokejem na lodzie. - Zagrałem do Marcina Jarosa, trochę niekonwencjonalnie - rozpoczyna hokeista. - On jest młody i często przechwala się, że w futbolu też czuje się mocny, więc miał sposobność wykazania się piłkarskimi umiejętnościami, przyjmując krążek zagrany lobem. Skoro mu się udało, okazuje się, że z jego strony nie były to obietnice bez pokrycia - śmieje się Klisiak.
Oświęcimski hokeista podkreśla, że atmosfera w reprezentacji jest dobra. - Najważniejsze, że wszyscy razem "ciągniemy ten wózek" w jednym kierunku. Między zawodnikami nie ma żadnych animozji. Stanowimy zgraną "paczkę" - dodaje zawodnik.
W środę hokeiści grali mecz z gwiazdami NHL. - Wcześniej, w swojej karierze miałem kontakt tylko z jednym zawodnikiem z najlepszej ligi na świecie - przyznaje Klisiak. - W Vitkowicach, w czeskiej ekstraklasie miałem okazję występować razem z Pavlem Kubiną, mającym za sobą pobyt w Tampa Bay. Ponownie jest w Vitkovicach. Szkoda, że nie miał z nami okazji zagrać. To bardzo fajny facet - dodaje Klisiak.
Hokeiści zamiast pomagać żonom w przygotowaniach do świąt pędzeni byli ze zgrupowania na zgrupowanie. Dwa dni po krynickim turnieju EIHC, zostali skoszarowani w jednym z sosnowieckich hoteli, przed meczem z Gwiazdami NHL - To ma także i swoje zalety - żartuje zawodnik. - Uniknęliśmy świątecznych porządków oraz przygotowań. Po prostu wpadniemy do domów na gotowe. Przed meczem z gwiazdami żartowaliśmy, iż będziemy musieli wszyscy zaopatrzyć się w Aviomarin, bo Gwiazdy zza oceanu będą nas niemiłosiernie kręcić. Okazało się, że nie było jednak tak źle - kończy zawodnik.
Autor: WJ