Wrażliwy "Jakubek"
Treść
Trener Dworów Unii Karel Suchanek często strofuje Mariusza Jakubika za łapanie kar. Czasem rzeczywiście górę biorą emocje, ale w ostatnim sparingu w Tychach popularny "Jakubek" zdobył się na gest, który niecodziennie spotykany jest na krajowych lodowiskach.
Była 10 minuta meczu, kiedy w Adam Bagiński rzucił na bandę Mariusza Obstarczyka. Oświęcimski junior nie patrzył, że sędzia sygnalizuje karę mniejszą na tychowianina i sam wymierzył sprawiedliwość. Po chwili na lodzie doszło do regularnej bójki. Najbardziej agresywny był Duszan Adamcik, który "młócił" Obsatrczyka. - W pewnym momencie aż we mnie zawrzało - mówi Mariusz Jakubik, który wyskoczył z ławki rezerwowych, żeby pomóc koledze. - Ileż można się pastwić nad nastolatkiem. Nich poszuka równego sobie w meczu ligowym. Sam kiedyś poważnie oberwałem na tyskim lodowisku od Marcina wikły i wiem jak to jest, kiedy nie można liczyć na żadną pomoc. Dlatego tak postąpiłem, chociaż w lidze za podobny postępek - zgodnie z obowiązującymi przepisami - zostałbym ukarany podwójną karą mniejszą plus odesłaniem do szatni. W lidze podobna sytuacja z pewnością nie będzie miała miejsca, bo koledzy potrafią się sami obronić - dodaje Mariusz Jakubik.
W Tychach trener Suchanek chciał sprawdzić, jak młodzieżowcy, którzy walczą o miejsce w składzie odnajdą się w roli zawodników ciągnących grę. - Jeśli grasz od początku spotkania, to nie ma znaczenia czy wychodzisz w pierwszej, czy w czwartej "piątce". Szybko wpadasz w rytm meczowy i wszystko się kręci. Dzisiaj to był tylko sparing, nie było więc presji wyniku, dlatego nie był to pełny obraz naszych możliwości. Myślę jednak, że nie było źle. Nasz atak w "mikromeczu" wyszedł na remis 1-1. Widzę, że miejscowym kibicom ta wygrana sprawiła ogromną satysfakcję. Im bardziej teraz się cieszą, tym większe rozczarowanie przeżyją w meczach mistrzowskich - zapowiada Mariusz Jakubik
Młody hokeista ma nadzieję, że w nadchodzących rozgrywkach częściej będzie miał okazję pokazania się w pierwszym zespole mistrzów Polski. - W pierwszym sezonie gry w seniorach nie dostawałem zbyt wielu szans, ale strzeliłem za to bramkę w siódmym, decydującym meczu finałowym w Katowicach. Rok później było już trochę lepiej. Jeśli szkoleniowiec dotrzyma słowa, że w tym sezonie cały czas będziemy grać czterema formacjami, to nie stoję chyba na straconej pozycji. Razem z Marcinem Jarosem robimy postępy. Nie możemy jednak zapominać, że rośnie nam konkurencja w osobach Marka Modrzejewskiego i Wojtka Stachury - kończy hokeista.
Autor: WJ