Waldemar Klisiak - "wypadek przy pracy"
Treść
Waldemar Klisiak, strzelając w pierwszej tercji przeciwko Tychom bramkę na 2-1 dla Dworów chyba nie przypuszczał, że on i jego koledzy zejdą z lodu pokonani.
Pierwsze objawy "zadyszki" oświęcimski zespół sygnalizował w pierwszym meczu Pucharu Polski, kiedy Dwory zremisowały z Podhalem 2-2. - W meczu ligowym przeciwko Tychom los uśmiechnął się do gości - mówi kapitan Dworów. - Fortuna sprawiedliwie obdziela wszystkich. W Pucharze Polski nam za sprawą Javina udało się w ostatnich sekundach uratować remis - dodaje zawodnik.
W drużynie hokejowego mistrza Polski ze spokojem przyjęto porażkę. - Traktujemy to jako wypadek przy pracy - uważa Waldemar Klisiak. - Ostatnio mamy dużo treningu siłowego, do tego dochodzą zajęcia na lodzie i bieganie po lasku wokół lodowiska. Wszystko podporządkowane jest pod półfinał Pucharu Kontynentalnego, który już za tydzień rozpocznie się w Danii. To jest w tej chwili dla nas najważniejsza impreza - podkreśla Kapitan Dworów.
Zanim jednak hokeiści wyjadą do Danii, w najbliższy weekend czeka ich trudna przeprawa w rozgrywkach Interligi, w ramach której Dwory wyjeżdżają na trzy mecze na Słowenię. - To, że wielu zawodników uskarża się na bóle pleców, spowodowane jest tym, że naszym drugim, albo nawet pierwszym domem, stał się w tej chwili autokar - twierdzi hokeista. - Obliczyliśmy, że podróżując na Słowenię, a potem do Danii na Puchar Kontynentalny, będziemy musieli pokonać blisko 5 tys. km. Ponieważ mecze w Słowenii są bardzo późno, wyjedziemy stamtąd w poniedziałek rano, w Oświęcimiu zameldujemy się w nocy. We wtorek lekki rozruch, a w środę już będziemy wyjeżdżać do Danii. Musimy więc teraz trochę podładować "akumulatory". Jeśli uda nam się coś zawojować w europejskich pucharach, będzie to 5 tys. km do nieba - żartuje Klisiak.
Autor: WJ
Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory klisiak