Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Waldemar Klisiak - "nie myślę o sobie "

Treść

Waldemar Klisiak, kapitan Dworów Unii Oświęcim w półfinale Pucharu Kontynentalnego w duńskim Herning miał szansę na zostanie królem strzelców hokejowych mistrzów Polski na arenie międzynarodowej. Tym razem ani razu nie wpisał się na listę strzelców.

- W tak ważnych imprezach nikt nie zwraca uwagi na indywidualne zaszczyty - mówi Waldemar Klisiak. - Szczęśliwy byłbym wtedy, gdybyśmy awansowali do finału europejskich rozgrywek, a ja ani razu nie trafiłbym do siatki przeciwnika - dodaje zawodnik.

W półfinale miał trudniejsze zadanie niż pozostali, bo zagrał o jeden mecz mniej. Pierwszą potyczkę z Valerengą Oslo razem z Leszkiem Laszkiewiczem i Jackiem Zamojskim oglądał z trybun. - Nawet gdybym grał przeciwko Valerendze, to w tym spotkaniu trudno byłoby o bramki. Norwegowie mają wyższe notowania od nas i nawet w najsilniejszym składzie zagralibyśmy defensywnie. W takich meczach pole do popisu mają obrońcy, co się zresztą potwierdziło, bo jedyną bramkę strzelił dla nas Jarek Kłys - przypomina kapitan oświęcimskiej drużyny.

Przeciwko mistrzom Danii Blue Fox Herning rozegrał bardzo dobrą partię. - Najbliżej zdobycia bramki byłem jednak na początku drugiej tercji w nieszczęsnym dla nas meczu przeciwko Francuzom z Rouen. Mnie zabrakło kilku centymetrów, żeby pokonać bramkarza, ale jak zawsze mogłem liczyć na Mariusza Puzię, który z bliska wepchnął krążek do siatki. Niestety, potem "przekręcili" nas sędziowie i to dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości. W pierwszym meczu arbiter prowadził zawody poprawnie, bo nikt nas nie znał. Kiedy zaczęliśmy zagrażać innym, postanowiono nas sprowadzić na ziemię. Nie tylko w ostatnim meczu. Także przeciwko Herning wiele fauli było naciąganych, co zresztą potwierdził później II trener gospodarzy Adam Woźniński. Okazuje się, że "kręcą" nie tylko w Czechach i na Słowacji, gdzie skrzywdzono nas w Pilźnie i Zvoleniu - kończy Klisiak.



Autor: WJ

Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory klisiak