W Górniku Brzeszcze przygotowania do rozgrywek V ligi wadowickiej
Treść
Z jednej strony w Brzeszczach można usłyszeć, że drużyna seniorów po spadku z IV ligi poszła w rozsypkę, ale miejscowi działacze są jednak odmiennego zdania. Zespół normalnie przygotowuje się do rozgrywek wadowickiej "okręgówki".
- Gdzie jest napisane, że pierwszy zespół musi się składać z doświadczonych piłkarzy czy wręcz starych "repów" - złości się Józef Paszek, kierownik brzeszczańskiego klubu, który w środę bardzo wzburzony zadzwonił do redakcji "Dziennika", by wlać trochę optymizmu w serca miejscowych kibiców futbolu. - Mamy 36 juniorów. Dzisiaj jadę do wadowickiego podokręgu rejestrować zawodników do gry w klasie okręgowej zarówno w seniorach jak i juniorach. Nie wszyscy młodzieżowcy będą zaangażowani w sprawy "jedynki". Chłopcy z rocznika '87 będą grać wyłącznie w juniorach - dodaje Józef Paszek.
Następna sprawa dotyczy tajemniczego zniknięcia Grzegorza Cichonia, który był przymierzany do prowadzenia Górnika. Szkoleniowiec nie krył swojego rozczarowania kadrą pierwszego zespołu. Jednak zdaniem działaczy, nie to jest przyczyną jego nieobecności w klubie. - Przecież z Grzegorzem Cichoniem nie mieliśmy żadnej pisemnej umowy - wyjaśnia Józef Paszek. - Rozmawialiśmy z nim tylko wstępnie. Poprowadził kilka treningów, ale ostatecznie zdecydował, że lepiej byłby, gdyby Piotr Skupień ciągnął w seniorach chłopców, których przecież sam sobie wychował. Tak też się stało. Kierownikiem drużyny został Leszek Kozioł. Grzegorz Cichoń wyjechał prywatnie do Austrii i my o tym wiedzieliśmy - twierdzi Józef Paszek.
Czy jednak juniorzy będą w stanie samodzielnie udźwignąć ciężar gry w V lidze? - Tego dzisiaj nie wie nikt - mówi Józef Paszek.- Najważniejsze, że zgłasza się do nas zdolna młodzież z okolicy, dla której gra w "okręgówce" będzie promocją. To jest lepsze niż grywanie w juniorach. Bardzo angażują się w trening. Jeśli ktoś wyjeżdża na krótkie wakacje, informuje o tym szkoleniowca. Wszyscy z niecierpliwością czekają na pierwszy mecz w Makowie Podhalańskim przeciwko Halniakowi - podkreśla kierownik klubu.
Jednak nadal nie wiadomo, kto ze "starej gwardii" ostatecznie zrezygnował z gry w Górniku. - Do dzisiaj nikt oficjalnie nie zwrócił się do nas z prośbą odejścia. Przecież wyrejestrowanie z jego klubu i przepisanie się do drugiego, podlegającego związkowi w innym województwie, pociąga za sobą określone koszty - zauważa Józef Paszek. - Nie ma się co oglądać na nazwiska. Złośliwi twierdzą, że bez Mariusz Klakli, Przemka Cecugi czy innych doświadczonych piłkarzy daleko nie ujedziemy. Czas pokaże. Młodzieńcza fantazja bywa czasem nieobliczalna. Najlepszym tego przykładem jest libiąska Janina, która po spadku z IV ligi młodzieżowym składem trzyma się szpicy "okręgówki". Dlaczego w naszym przypadku nie może być podobnie - kończy Józef Paszek.
Autor: WJ