Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W czwartek w Warszawie: finał hokejowego Pucharu Polski

Treść

Oprawa będzie godna

Hokejowa reprezentacja Polski ma za sobą udział w krynickim turnieju EIHC oraz pojedynek z gwiazdami NHL. Teraz myśli zawodników mistrzów Polski, Dworów Unii Oświęcim, będą skupione wokół finału Pucharu Polski, który w czwartek zostanie rozegrany w Warszawie. Rywalem oświęcimian będzie obrońca tego trofeum - Wojas Podhale Nowy Targ. Oświęcimianie wcześniej zwyciężali dwukrotnie, co dwa lata, więc...

- Oprawa finału Pucharu Polski będzie stosowna do okoliczności - zapewnia prezes Dworów Unii Kazimierz Woźnicki. - Dwa lata temu, kiedy także przyszło nam walczyć w stolicy z gdańskim Stoczniowcem, także wypadliśmy nieźle. Chcemy pokazać w Warszawie nie tylko hokej w najlepszym wykonaniu, ale także łyżwiarstwo figurowe oraz szereg innych atrakcji - twierdzi prezes Dworów.

Na pewno finał hokejowego Pucharu Polski będzie doskonałą okazją do promocji strategicznego sponsora hokeistów - Firmy Chemicznej Dwory SA. Firma 20 grudnia weszła na giełdę i będzie chciała pokazać, że jeśli się czegoś podejmuje, robi to dobrze. Także w sporcie jej podopieczni są najlepsi w tym co robią.

Finał Pucharu Polski odbędzie się dwa dni po ligowej kolejce, przeniesionej na 28 grudnia w związku z meczem Polaków z gwiazdami NHL. - Niestety, nie ma terminów na przekładanie finału PP. Kalendarz hokejowy jest "ciasny" - twierdzi Kazimierz Woźnicki, prezes Dworów Unii i jednocześnie wiceprezes ds. sportowych w Polskim Związku Hokeja na Lodzie. - Po Nowym Roku ekstraklasa narzuci szybkie tempo, by wygospodarować trzy tygodnie na przygotowania reprezentacji przed kwalifikacją olimpijską. Zdajemy sobie sprawę z tego, że obecny finał będzie trudniejszy niż dwa lata temu, kiedy walczyliśmy ze Stoczniowcem. Przecież mecze Dworów z Podhalem zaliczane są do hokejowych klasyków. Podhale broni tego trofeum, przed rokiem stając nam na drodze do finału. Nie ma sensu wracać do okoliczności przegrania z "szarotkami" półfinałowej batalii. Będzie zatem okazja do rewanżu - podkreśla Kazimierz Woźnicki.

W środowisku hokejowym ubolewa się, że Puchar Polski nie ma odpowiedniej rangi. Na początku grano w nim jedynie za uścisk dłoni prezesa hokejowej centrali. Dwa lata temu, po raz pierwszy "włożono" do pucharu gotówkę. Premią za jego zdobycie jest 15 tys. zł. Niewiele, bo podobne kwoty muszą wypłacić prezesi czwartoligowych klubów piłkarskich, kiedy w miesiącu ich drużynom udałoby się wygrać 5 spotkań. W ubogim hokejowym światku powtarza się, że zawsze to jednak "coś". W klubach daje się słyszeć głosy, że Puchar Polski zyskałby swoją rangę, gdyby jego triumfator miał możliwość zagrania w europejskich rozgrywkach. - Cały czas mamy to na uwadze - zapewnia prezes Woźnicki. - Pamiętajmy, że w tym sezonie do rozgrywek hokejowego Pucharu Kontynentalnego dopuszczono tylko mistrzów krajowych. To było podyktowane rozegraniem Pucharu Świata. Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) nie może przecież przekroczyć planowanego na dany rok budżetu. Nie wiadomo, jakie Federacja będzie miała plany na przyszły sezon. Być może znowu z każdego kraju do rozgrywek pucharowych zostanie dopuszczonych więcej niż jedna drużyna, wówczas możemy myśleć o nagrodzeniu zdobywcy Pucharu Polski europejskimi rozgrywkami, a gdyby jakaś drużyna zdobyła na krajowym podwórku dublet, wówczas na arenie międzynarodowej miałby okazję zaprezentować się wicemistrz Polski. Mądrzejsi będziemy w czerwcu, po kongresie IIHF, na którym zapadną decyzje odnośnie formy międzynarodowych rozgrywek. Polskę będzie tam reprezentował szef krajowej centrali - Zenon Hajduga - dodaje Kazimierz Woźnicki.


Autor: WJ

Tagi: unia hokej