Unia Oświęcim w wojewódzkiej lidze juniorów
Treść
Piłkarze Unii Oświęcim po zwycięstwie nad swoją imienniczką z Tarnowa 2-1 (2-1) opuścili ostatnie miejsce w wojewódzkiej lidze juniorów. Tym samym jest szansa na wydostanie się ze strefy spadkowej.
- Zadanie będzie trudne, bowiem dwa ostatnie spotkania jesieni zagramy na wyjeździe - mówi trener oświęcimskich juniorów Henryk Snadny. - Najpierw na Krakusie Nowa Huta, a w niedzielę w Limanowej. Ten drugi zespół wprawdzie jest za nami, mając punkt mniej, ale takie mecze są najtrudniejsze. Przecież do Okocimskiego też jechaliśmy jako do outsidera, a "utopili" nas tam sędziowie, dyktując przeciwko nam 4 rzuty karne. Skończyło się wtedy naszą porażką 2-5 - przypomina szkoleniowiec.
Po raz kolejny kolegów wystawił Paluch, który nie informując nikogo nie przyszedł na mecz. - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Odkryciem ostatniego spotkania był Gałgan, który bardzo dobrze zaprezentował się na pozycji ostatniego stopera. Dwa tygodnie temu, w nieszczęsnym meczu z Glinikiem Gorlice (0-1), też nie było Palucha, ale wtedy Gałgan nie mógł błysnąć, bo też go z nami nie było. Jego absencja była jednak usprawiedliwiona, bo zdawał wtedy na prawo jazdy - zauważa Snadny.
Gałgan ma wszelkie predyspozycje do gry na pozycji ostatniego stopera. - Jest masywnie zbudowany, mocno trzyma się na nogach, a i "kopyto" ma niezłe do "czyszczenia" przedpola - wylicza zalety zawodnika szkoleniowiec. - Szybko orientuje się w sytuacji. Przecież na początku spotkania kilka razy przyszedł z pomocą bramkarzowi, zastępując go na linii. Być może już tak zostanie. Podobał mi się bardziej niż w pomocy. Może Palucha będziemy teraz ustawiać przed nim - zastanawia się trener.
Przed meczem oświęcimianie dostali telefon z Krakowa, że Mączka musi pauzować za kartki. To efekt niedopatrzenia sędziego i kierownictwa oświęcimskiej drużyny z meczu z Brzeska, sprzed 5 kolejek. - Dobrze, że cała sprawa wyszła zanim rozpoczęła się potyczka. Gdyby w nim zagrał, po kilku tygodniach okazałoby się, że nasz trud poszedł na marne. Cieszę się ze strzeleckiego przełamania Mazura - dodaje Henryk Snadny.
Goście mieli pretensje do sędziego, że w 85 min nie zagwizdał im karnego po zagraniu ręką Gałgana. - Pierwszy raz w "emce" spotkałem się z tak tendencyjnym sędziowaniem. Co mam teraz dzieciom powiedzieć, że przegrali, bo pan sędzia patrzył tylko w jedną stronę - grzmiał po meczu trener tarnowian Andrzej Wójcik.
- Arbiter nakazał grać dalej po przypadkowym otarciu się piłki o rękę Gałgana, bo zawodnik miał przed sobą pustą bramkę. Trzeba było trafić i nie mieliby do nikogo pretensji, a że ich chłopiec spudłował, potem winnych szuka się wszędzie - ripostuje Henryk Snadny.
Autor: WJ
Tagi: unia