Unia Oświęcim w wojewódzkiej lidze juniorów
Treść
Piłkarzom Unii Oświęcim trudniej zdobywa się punkty na własnym boisku jednak nikt nie spodziewał się, że podopieczni Henryka Snadnego zostaną rozgromieni przez Olimpica Kraków 1-5, beniaminka wojewódzkiej ligi juniorów.
Oświęcimianie zostali po prostu rozłożeni łopatki i to bynajmniej nie z tego powodu, że ich katem był Michał Łopatowski. Miejscowi razili nieporadnością. Nie dość, że nie mieli armat, to jeszcze w tyłach zagrali radosny futbol. - Dzisiaj nasz stoper Marcin Gajewski urządził rywalom przedwczesne "Mikołajki". Przy czterech bramkach miał swój udział. Tylko przy utracie pierwszej nie popisał się Gworek. Dla mnie wielką niewiadomą jest, czy chłopcy po prostu wyciągną z tego wnioski, czy będą się boczyć na cały świat i przestaną się pokazywać na treningach - zastanawia się trener Unii Henryk Snadny.
Pierwsze minuty nie zapowiadały pogromu miejscowych. To oni jako pierwsi stworzyli zagrożenie pod bramką rywala. Po golu Marcina Snadnego gospodarzom udało się złapać kontakt, jednak póęniej przyjezdni z dziecinną łatwością tracili kolejne gole. - Takiego lania już dawno nie dostaliśmy. Chyba przed rokiem, ale wtedy mieliśmy "wywrotkę" z krakowską Wisłą. Z takim rywalem można to jeszcze wkalkulować, ale żeby z beniaminkiem nie potrafić nawiązać walki? Tego mój umysł pojąć nie może. Moi zawodnicy byli wolniejsi od przeciwników. Jest mi po prostu wstyd, że kibice, którzy zaglądają na stadion musieli oglądać tak marne widowisko - podkreśla trener oświęcimian Henryk Snadny.
- Mieliśmy nóż na gardle, dlatego ciszę się, że chłopcy zdali egzamin z odporności psychicznej - mówi trener Olimpica Dariusz Bijak. - Kilka spotkań przegraliśmy nieszczęśliwie różnicą jednej bramki i chłopcy chyba szybko wyciągają wnioski. Efekty przyniosła praca nad poprawieniem gry obronnej. Mam nadzieję, że po tak efektownej wygranej chłopcy podejdą "naładowani energią" do meczu przeciwko Wiśle Kraków - dodaje szkoleniowiec.
Autor: WJ
Tagi: piłka nożna pilka nozna