Tyskie "atrakcje" w meczu GKS przeciwko Dworom Unii
Treść
To miał być szlagier hokejowej ekstraklasy. Zgłaszający aspiracje do gry w finale tyski GKS podejmował Dwory Unię. Tychowianie podobnie jak w Oświęcimiu oddali mistrzom Polski komplet punktów, przegrywając 1-5 (0-2, 0-3, 1-0).
Mecz miał podwójną stawkę, bowiem jego wynik był zaliczany także do Interligi. Tym samym oświęcimianie zakończyli rywalizację z krajowymi rywalami w lidze międzynarodowej z kompletem zwycięstw.
Tyska publiczność szczelnie wypełniała trybuny. Kibice mieli nadzieję na srogi rewanż za pierwszą porażkę swoich pupili w Oświęcimiu 1-9. Po raz kolejny okazało się, że gdy Dwory poważnie potraktują rywali, ci nie mają szansy na nawiązanie z nimi równorzędnej walki. "Rozstrzeliwanie" miejscowych rozpoczął w 6 min Leszek Laszkiewicz. Jednak najlepszym zawodnikiem wieczoru był Mariusz Puzio, który zaliczył hat-trick. - Zawsze po takim wyczynie autor trzech goli zaprasza kolegów na małe piwko, ale tym razem umówiłem się z chłopcami na lody. Te bramki to w końcu też ich zasługa. Przyjechaliśmy do Tychów po zwycięstwo i cel osiągnęliśmy - mówi popularny "Puzon".
Dawno już Tychach nie gościła zorganizowana grupa oświęcimskich kibiców. Ich obecność najwyraźniej podrażniła miejscowych fanów, którzy od początku szukali zaczepki. Zresztą postawa miejscowej widowni pozostawiała wiele do życzenia. W 12 min przed polem bramkowym Tomasza Jaworskiego eksplodowała petarda. Mecz przerwano na kilka minut. Była to jednak dopiero przygrywka do tego, co się miało wydarzyć pod koniec drugiej odsłony. Tyscy pseudofani zaatakowali kibiców gości. Służby porządkowe, nie widząc innej możliwości opanowania sytuacji, użyły gazu łzawiącego. W 38.42 s sędzia po raz drugi przerwał mecz. Drugą tercję dokończono po regulaminowym odpoczynku i potem od razu rozpoczęto trzecią. W niej mistrzowie Polski kontrolowali już przebieg wydarzeń. - W pierwszych dwóch tercjach pokazaliśmy ładny hokej, strzelając efektowne bramki. W ostatniej partii nie było to już możliwie, bo unoszące się w hali opary gazu często zapierały hokeistom dech w piersiach - skwitował II trener Dworów Stanisław Małkow.
Trener Pavel Hulva pamiętał, że w pierwszym meczu bramkarz Jacek Zając był winien wysokiej porażki w Oświęcimiu. Tym razem zachował czyste konto. - Marne to dla mnie pociesznie, bo wcześniej Arkadiusz Sobecki, który rozpoczynał mecz dostał pięć bramek. Kiedy byłem między słupkami, Unia nie grała już pewnie na poważnie. To jest jednak dopiero sezon zasadniczy. Najważniejsze będą play-offy, a wtedy - mam nadzieję - pokażemy wszystkim na co nas stać - stwierdził tyski bramkarz.
Mariusza Puzię po efektownym strzelaniu w Tychach dzielą już tylko 3 gole od 500. trafienia w polskiej lidze.
Autor: WJ
Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory uniadwory dworyunia