Tomasz Jóźwik - lekcja życia
Treść
Przyjście Tomasza Jóźwika do Oświęcimia było hitem letniego okresu transferowego. Zawodnik, który dwa lata temu straszył oświęcimian w walce o krajowy prymat nie znalazł jednak uznania w obozie hokejowych mistrzów Polski. We wtorek odszedł za porozumieniem stron.
Czołowy strzelec katowickiego GKS, wicemistrza kraju, wiele obiecywał sobie po tym sezonie. Trafił do najlepszej drużyny w Polsce, z którą miał nadzieję na dobre pokazanie się nie tylko na krajowym podwórku, ale także na arenie międzynarodowej. - Nie mogłem dłużej czekać - mówi hokeista. - Jeszcze cztery miesiące temu byłem pewny swojej wartości. Dzisiaj mam wątpliwości, ale czy może być inaczej, skoro od początku rozgrywek przesiaduję na ławce rezerwowych? To był dla mnie ostatni dzwonek, żeby coś zmienić - dodaje zawodnik.
W okresie letnim Jóźwik był przymierzany do gry w jednej z trzech pierwszych formacji. - Z 13 sparingów w 8 miałem okazję pokazania się w wiodących atakach Dworów. Potem przyplątała mi się kontuzja pachwiny. Po jej wyleczeniu na stałe trafiłem już do czwartej "piątki" - mówi hokeista. - To przykre, kiedy człowiek stale siedzi na ławce rezerwowych, ale powtarzałem sobie, że jestem profesjonalistą i na pewno w końcu dostanę swoją szansę. Stało się inaczej. Pobyt w Oświęcimiu był dla mnie lekcją życia. Nie tak wyobrażałem sobie grę w Dworach, ale nie wracajmy już do tego. Ten rozdział jest już zamknięty - dodaje zawodnik.
Jóźwik miał nadzieję na pokazanie się w półfinale Pucharu Kontynentalnego. - Turniej w duńskim Herning mogę spisać na straty. Szkoda, bo z ćwierćfinału wyeliminowała mnie kontuzja. W półfinałach zagrałem tylko drugą połowę meczu przeciwko gospodarzom turnieju - Blue Fox Herning. W ostatnim spotkaniu przeciwko Francuzom tylko ja i Marcin Kozak nie weszliśmy na lód. Ktoś może powiedzieć, że grałem przecież pół meczu przeciwko Duńczykom. Trudno jednak złapać rytm, kiedy prosto z ławki trzeba wskoczyć na lód - dodaje Jóźwik.
Hokeista w poprzednim sezonie zdobył 26 goli w barwach GKS Katowice. Dlaczego zatem swoich snajperskich możliwości nie potwierdził w Oświęcimiu? - Myślę, że mój dorobek w klasyfikacji kanadyjskiej nie jest zły. Grając "ogony" strzeliłem 8 bramek. Zaliczyłem także 4 podania otwierające kolegom drogę do bramki. Do tej pory tylko w dwóch spotkaniach miałem okazję zagrać jedną tercję w drugiej formacji Marka Stebnickiego. W Katowicach zastąpiłem Leszka Laszkiewicza, a przeciwko Podhalu, na lodowisku w Oświęcimiu, wszedłem za jego brata Daniela. W obu spotkaniach zdobyłem po bramce - przypomina zawodnik.
Tomasz Jóźwik nie miał przygotowanego wyjścia awaryjnego. - Trudno kilka godzin po odejściu z Oświęcimia powiedzieć, gdzie znajdę pracę. Na pewno nie będę jej szukał w Krynicy, która z moim macierzystym klubem będzie walczyć o zachowanie ligowego bytu. Najbliżej mam do Tychów, ale poczekajmy jeszcze kilka dni, a wszystko się wyjaśni - kończy zawodnik.
Po wygaśnięciu umowy z Dworami zawodnik ponownie stał się własnością GKS Katowice, a klubowi działacze nie bardzo garną się do kolejnego wypożyczenia, bowiem katowiczan czeka ciężka walka o utrzymanie w ekstraklasie, a kadra zespołu nie jest najlepsza.
Autor: WJ
Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory jóźwik