Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tak samo, tylko na odwrót

Treść

Tradycją meczów Chełmka przeciwko Zgodzie Malec są kuriozalne gole


Piłkarze Chełmka odblokowali się na własnym boisku. Poprzednio odprawili u siebie Żarka Barwałd (3-0), a tym razem pokonali 1-0 (0-0) Zgodę Malec.

Dla piłkarzy Chełmka sukces jest tym cenniejszy, że został odniesiony w mocno odmłodzonym składzie. - Kontuzje i studia sprawiły, że drużynie seniorskiej Chełmka doczekaliśmy się kolejnych debiutów. Chrzest bojowy mają za sobą juniorzy: Chwierut, Pokładnik i Kułaga. Jak na pierwszy raz poszło im całkiem nieźle - mówi trener Chełmka Krzysztof Szewczyk.

W pierwszej połowie niewiele ciekawego działo się na boisku. Oba zespoły więcej uwagi poświęcały defensywie niż konstruowaniu akcji ofensywnych. Są usprawiedliwione, bowiem wśród miejscowych zabrakło "żądła", czyli Bogdana Mazurkiewicza natomiast trener Zgody Leszek Młocek nie mógł skorzystać z usług Krzysztofa Drebszoka. - Cały czas nasza sytuacja kadrowa jest bardzo trudna. W 85 min kontuzji nabawił się Pokładnik i do końca spotkania graliśmy w "dziesiątkę", bo limit zmian został wcześniej wykorzystany, a dokonałem ich raptem dwóch. Każdy punkt musimy wydrzeć przeciwnikowi z gardła. Dzisiaj się udało, ale czy ta sztuka powiedzie nam się także w Nowej Wsi, tego nie wiem - zastanawia się Krzysztof Szewczyk.

- Okazało się, że brak dwóch kluczowych ogniw w zespole, czyli Krzyśka Drebszoka i bramkarza Gregorczyka był brzemienny w skutkach - mówi trener Zgody Leszek Młocek. - Był to typowy mecz walki. Szkoda, że nie udało nam się wykorzystać żadnej z trzech sytuacji, jakie stworzyliśmy w drugiej połowie. Gdyby Sokół od razu zdecydował się na strzał, być może udałoby nam się uratować remis. Teraz jednak można sobie tylko "gdybać". Nasza gra pozostawiała w tym meczu wiele do życzenia - dodaje trener Młocek.

Wygrana nie pozwoliła piłkarzom Chełmka opuścić ostatniej pozycji w tabeli wadowickiej "okręgówki", ale od zajmującej 12. miejsce Zgody dzielą ich już tylko 2 punkty.

Mecze tych drużyn toczą się według podobnego scenariusza. Przed rokiem to Kurzak rwał sobie włosy z głowy po przepuszczeniu strzału Krzysztofa Drebszoka z połowy boiska. Wtedy Malec wygrał 1-0. Tym razem było odwrotnie, to Malec stracił "frajerską" bramkę, a mecz zakończył się takim samym wynikiem, ale w odwrotną stronę.



Autor: WJ

Tagi: piłka nożna pilka nozna