Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Soła Oświęcim rozdziela role

Treść

Bez względu na rozwój wypadków to Soła Oświęcim będzie rozdzielać role w oświęcimskiej klasie A

Piłkarze Soły po ostatnim weekendzie byli bardzo niezadowoleni. Remisując 1-1 (0-0) z Iskrą Brzezinka stracili szansę przeskoczenia Jawiszowic i tym samym zbliżenia się na punkt do lidera z Przeciszowa. Nie mogą jednak narzekać na złośliwość losu, wszak ich rywalem była drużyna, która wiosną nie przegrała jeszcze meczu w oświęcimskiej klasie A.

- Już dawno na stadionie Soły kibice nie oglądali tak pasjonującego widowiska - uważa trener Soły Dariusz Kot. - Mecz stał na poziomie drużyn środka tabeli klasy okręgowej. Niemal przez cały czas trwała wymiana ciosów. Remis nie krzywdzi żadnej z drużyn, ale my mieliśmy sytuacje bramkowe w końcówce spotkania i nie miałbym nic przeciwko temu, gdybyśmy w niej przechylili szalę na swoją korzyść - dodaje trener solarzy.

W tym spotkaniu sędzia często sięgał do kieszonki. - Staram się unikać oceniania pracy sędziów - twierdzi Dariusz Kot. - Jednak tym razem pokuszę się o stwierdzenie, że arbiter był najsłabszym aktorem tego widowiska. Wprowadził nerwową atmosferę. Nagle zawodnicy niepotrzebnie zaczęli grać ostro - dodaje szkoleniowiec.

Jednak najwięcej zastrzeżeń trener Soły miał o to, że nie przyznał jego drużynie karnego. - Nasz zawodnik walczył z przeciwnikiem bark w bark i nagle piłka całkowicie zmieniła kierunek lotu. Wszyscy widzieli, że zawodnik Brzezinki zagrał ręką - mówi Dariusz Kot. - Po meczu poszedłem do sędziego, by przedstawił mi swoją wersję zdarzeń. Kiedy usłyszałem jego "wykład", doszedłem do wniosku, że byliśmy na dwóch różnych spotkaniach. Nie było sensu wdawać się w jakąkolwiek polemikę. Jednak jeszcze bardziej niezrozumiała była dla mnie jego decyzje z 82 min, kiedy za wejście "nakładką" podyktował przeciwko nam rzut wolny bezpośredni (?!) z 6 metrów. Trzeba było "gwizdnąć" pośredniego albo rzut karny - dziwi się Dariusz Kot.

Mecz jednak dobrze układał się pod gospodarzy. W 49 min Dziuba sprzed linii końcowej wycofał piłkę na 7 metr, a Pietraszko dopełnił formalności. - Jednak po objęciu prowadzenia na mój zespół przyszły ciężkie chwile - przyznaje szkoleniowiec. - Chłopcy zaczęli tracić "parę", a Brzezinka nabierała rozpędu. Po przerwie zasilili ją: Jończyk, Jasek i Ziemba, którzy przyjechali prosto ze szkoły. Musieliśmy w końcu stracić bramkę; Robert Pacyga źle obliczył lot piłki, która spadła za jego plecami i Brzeziński dopełnił formalności - podkreśla trener.

Przed solarzami łatwe spotkanie z outsiderem z Broszkowic. - Chłopcy już wielokrotnie przed meczem "księgowali" punkty z teoretycznie słabszymi rywalami i do dzisiaj mamy "manko" za remisy z Porębą i Rajskiem. Dlatego zajmujemy teraz 3. miejsce. Gdyby nie one, plus to ostatnie z Brzezinką, moglibyśmy sobie pozwolić na luksus porażki. Mając 6 pkt. przewagi nad konkurencją moglibyśmy spoglądać na nią z góry. Bez względu na to, czy uda nam się awansować czy nie, to Soła będzie rozdawać karty w tym towarzystwie i zapewniam, że nie będą one znaczone - kończy Dariusz Kot.

W ostatniej kolejce Soła zagra w Jawiszowicach z urzędującym obecnie wiceliderem.


Autor: WJ

Tagi: soła