Rozmowa z prezesem Dworów Unii Oświęcim KAZIMIERZEM WOŹNICKIM
Treść
- Panie prezesie drugi w historii klubu awans do finału europejskich rozgrywek był na wyciągnięcie ręki. Mając najlepszą pozycję wyjściową przed ostatnimi meczami nie udało się jednak postawić kropki nad "i"...
- Wszyscy doszukują się przyczyn naszej porażki w słabej pracy arbitra. To może być tylko część prawdy. Ja też przez wiele lat byłem trenerem i wiem, że winy trzeba przede wszystkim szukać u siebie.
- Jakich wad dopatrzył się Pan zatem w grze zespołu w ostatnim spotkaniu?
- Zaskoczył mnie brak zaangażowania niektórych zawodników. Najstarszy w naszej drużynie Mariusz Puzio harował na całej długości i szerokości lodowiska. Dlaczego inni nie poszli jego śladem? W takim turnieju o końcowym wyniku decydują niuanse. Można teraz rozważać takie fakty, że przed ostatnim meczem mieliśmy cztery godziny mniej na odpoczynek od Francuzów. Musieliśmy w sobotę do końca walczyć o korzystny wynik w meczu przeciwko Herning, podczas gdy Rouen z Valerengą Oslo rozprawiło się po dwóch tercjach, w trzeciej, urządzając sobie ślizgawkę. Zarówno Norwegowie jak i Francuzi wygrali swoje niedzielne spotkania.
- Występ w półfinale trzeba jednak ocenić pozytywnie...
- Jak najbardziej. Wywalczyliśmy najlepsze miejsce w historii występów w półfinale. Proszę sobie przypomnieć, że w Ambri-Piotta zajęliśmy 3. miejsce z dorobkiem 2 pkt. Rok później podobnie było w Pilźnie. Najgorszy wynik uzyskaliśmy w Bratysławie, zajmując ostatnie miejsce z 1 pkt. na koncie. O 2. miejsce mogliśmy pokusić się w Zvoleniu, gdzie na inaugurację pokonaliśmy niemiecki Igolstadt, ale w ostatnim spotkaniu przegraliśmy z I-ligowym czeskim zespołem z Prostejova. Dawniej stać nas było na zagranie jednego dobrego spotkania. W Danii hokej na wysokim poziomie pokazaliśmy w dwóch meczach i połowie trzeciego. Punktów też zdobyliśmy najwięcej ze wszystkich turniejów półfinałowych. Potęp jest widoczny. Myślę, że już zbieramy pierwsze owoce gry w Interlidze.
- Co zatem zrobić, żeby w przyszłym roku zagrać trzy spotkania na pełnych obrotach?
- Trzeba poważnie rozważyć zredukowanie ekstraklasy do 6 zespołów. Już nie teraz, ale od nowego roku. Z całym szacunkiem dla Krynicy, ale jakim prawem znajduje się w niej miejsce dla zespołu, który nie zdobył jeszcze punktu. Trenerzy w lidze muszą mieć czas na trening i odnowę biologiczną. Graniem meczów co dwa dni nie podniesiemy poziomu. Pewnie podniosą się okrzyki, żeby nie redukować liczby drużyn w ekstraklasie. Kiedyś w Austrii, kiedy kluby nie miały pieniędzy, w ekstraklasie występowały tylko 3 zespoły, który rywalizowały także w Lidze Alpejskiej. Te rozgrywki cieszyły się mniejszym zainteresowaniem niż I ligi austriackiej. Tam też mecze były bardzo wyrównane. Jeśli w Polsce jakaś drużyna będzie gotowa sportowo i organizacyjnie do gry w ekstraklasie, to z pewnością awans do niej wywalczy bez problemu.
- Dobra gra Dworów z pewnością zaowocowała nowymi kontaktami z innymi drużynami.
- Jeśli ktoś jest dobry, to zawsze inni chętnie z nim zagrają. Drugi trener Blue Fox Herning Adam Woźniński zapowiedział, że w sierpniu przyszłego roku Duńczycy chętnie przyjadą do Oświęcimia na letni obóz i zagrają z nami sparingi. To będzie dla kibiców nie lada gratka. We wtorek dostaliśmy faks od francuskiej dziennikarki, która uznała Polaków za najsympatyczniejszą ekipę w półfinale i żyje nadzieją, że w przyszłym roku znowu ze sobą zagramy. Francuska dziennikarka prosiła o przesłanie zdjęcia Adriana Parzyszka, który w opinii francuskich żurnalistów był najlepszym zawodnikiem Dworów. Czy został wybrany także najprzystojniejszym Polakiem, tego nie wiem.
Autor: WJ