Remisem nie gardzą
Treść
Zarówno Unia Oświęcim jak i Dunajec Nowy Sącz zdobyły pierwszy punkt w wojewódzkiej lidze juniorów
Piłkarze Unii Oświęcim zdobyli pierwszy punkt w wojewódzkiej lidze juniorów, remisując z Dunajcem Nowy Sącz 2-2 (2-2). Jeśli wziąć pod uwagę, że nie udało się wykorzystać atutu własnego boiska, wynik pozostawia niedosyt, ale z drugiej strony jest on sukcesem, bo w końcówce to goście byli bliżsi przechylania szali na swoją korzyść.
- W pierwszej połowie powoli łapaliśmy swój rytm - mówi trener Unii Henryk Snadny. - Jednak mieliśmy dwie pozycje do zdobycia gola. Najpierw po strzale Bartka Dudzica piłka o centymetry minęła krótki słupek, a potem ten sam zawodnik dobrze wyszedł na samotne spotkanie z bramkarzem z lewej strony pola karnego, ale powinien raczej strzelać niż szukać lepiej ustawionych partnerów. Jest jeszcze jednak bardzo młody, z rocznika '88, i w takich sytuacjach mogą mu puścić nerwy. Absolutnie jego zmiana nie była podyktowana zmarnowaniem dwóch sytuacji. Po prostu oszczędzałem go na młodszą grupę - podkreśla Henryk Snadny.
Szkoleniowiec w jego miejsce wpuścił Mateusza Mazura, który mimo młodego wieku (rocznik '88), zaprezentował się bardzo dobrze. Po tym, co pokazał na boisku, wydaje się, że posadzenie go na ławce rezerwowych w pierwszej połowie nie było najszczęśliwszym posunięciem. - Przed meczem nie widziałem go na żadnym treningu, więc nie mogłem wiedzieć, co sobą prezentuje - tłumaczy Henryk Snadny.
Przy drugim golu dla gości nie popisał się Miłosz Liszka. Nie może być tak, że piłka bezkarnie fruwa bramkarzowi koło nosa na 3 metrze, a ten występuje tylko w roli statysty. - Rola bramkarza jest bardzo niewdzięczna. Gdybyśmy ten mecz przegrali, moglibyśmy szukać u niego winy. Jednak w końcowym rozrachunku wyszedł "na plus", ratując zespół od utraty gola w końcówce spotkania - podkreśla szkoleniowiec.
- Brak skuteczności zadecydował po tym, że wyjeżdżamy z Oświęcimia tylko z jednym punktem - mówi trener Dunacja Andrzej Łojek. - W naszym przypadku sprawdziła się stara piłkarska zasada, w myśl której, jeśli nie strzela się bramek, to się je po prostu traci. Podział punktów nie oddaje sytuacji panująścej na boisku. Remisem jednak nie gardzimy - dodaje szkoleniowiec.
Jutro Unia gra na Wawelu Kraków. - Nasz mecz został przełożony, bo na stadionie Wawelu swoje spotkania grają III-ligowe rezerwy krakowskiej Wisły. Wyniki naszego dzisiejszego rywala muszą budzić respekt - kończy Henryk Snadny.
Autor: WJ
Tagi: unia