Raz na wozie raz pod wozem
Treść
Jeszcze na wiosnę występował w ekstraklasie w barwach Garbarni Jaworzno, teraz jest zawodnikiem V-ligowej Zapory Porąbka. - Różnie toczą się piłkarskie losy - mówi na to Dariusz Kapciński.
Z klubem z Jaworzna przeszedł drogę od IV ligi do ekstraklasy. Na wiosnę, gdy ważyły się losy Garbarni, stanowił jej silny punkt. W meczu z Wisłą Płock zdobył bramkę na wagę 3 punktów.
Piłkarz na lodzie
Tym bardziej był rozczarowany postawą działaczy z Jaworzna, którzy dopiero na początku lipca powiedzieli mu, że nie zamierzają z nim przedłużyć umowy.
- Gdyby to było dwa tygodnie wcześniej, to wówczas była jeszcze szansa znaleźć klub w I lub II lidze. Kluby ustalały kadry przed następnym sezonem. Na początku lipca, gdy rozpoczęły się już przygotowania, było o to już znacznie trudniej - mówi 35-letni piłkarz.
Gdy okazało się, że na grę w I czy II lidze nie ma co liczyć, pojawiła się propozycja z Przeboju Wolbrom, gdzie postanowiono zbudować zespół, który zagwarantuje szybki powrót do IV ligi. Zatrudniono trenera Piotra Kocąba, kilku zawodników z ligowym doświadczeniem. - Podobno okazało się, że możliwości finansowe klubu nie pozwolą już na mój transfer i w ten sposób w dzień przed pierwszym meczem okazało się, że znów pozostałem na lodzie - dodaje piłkarz.
Przystanek Porąbka
Gdy wydawało się, że ta część sezonu będzie dla niego stracona, podczas towarzyskiego meczu w barwach śląskich dziennikarzy w Porąbce, działacze tamtejszej Zapory zaproponowali mu grę w ich drużynie.
- To ogromny przeskok, ale nie chciałem tracić kontaktu z piłką. Problem polega na tym, że na tym poziomie trenuje się 2-3 razy w tygodniu, a jeszcze kilka tygodni temu zajęcia miałem 5-6 razy w tygodniu, a czasami nawet dwukrotnie w ciągu dnia. Oprócz treningów w Zaporze, ćwiczę więc jeszcze sam oraz prowadzę w Zaborzu żaków i trampkarzy - mówi zawodnik, który nie ukrywa, że chce utrzymać dobrą formę do grudnia, a w zimie chce poszukać klubu na wyższym szczeblu, nie wykluczając I lub II ligi.
Wychowanek Unii Oświęcim jest piłkarzem o dużym doświadczeniu. W oświęcimskim klubie trenował pod okiem m. in. Mariana Hurnika i Tadeusza Morgoła. Występował na boiskach IV a potem III ligi i jak sam przyznaje, nie przypuszczał, że będzie miał kiedyś okazję występować przeciwko najlepszym. Przez dwa lata pracował i grał w amatorskiej drużynie w Niemczech. Potem była znów Unia, a następnie III-ligowe drużyny Górnika Pszów i Naprzodu Rydułtowy. - Wydawało się, że w tej mojej piłkarskiej karierze nic szczególnego już się nie wydarzy - mówi piłkarz.
Przeciwko najlepszym
Marsz do ekstraklasy zaczął się dla niego od... IV-ligowego Garbarza Zembrzyce, potem była Szczakowianka, która grała wówczas w IV lidze, ale jej ambicje rosły z sezonu na sezon.
Przyznaje, że o miejsce w kadrze pierwszej drużyny Garbarni było niezwykle ciężko. Tak się złożyło, że wychodził na boisko w meczach z najsilniejszymi rywalami. Grał w historycznym dla Jaworzna meczu inaugurującym występy Garbarni w ekstraklasie z Wisłą Kraków. Potem występował przeciwko Legii, GKS Katowice, Polonii Warszawa.
Autor: WJ