Puchar Polski w Oświęcimskiem
Treść
Iskra Brzezinka - Soła Oświęcim 0-1 (0-0)
0-1 Gałuszka 65. Sędziował Jan Medyński z Przeciszowa. Widzów 100.
Iskra: Jasiński - Paweł Maciesza (55 Smurzyński), Piotr Maciesza, Kastelik, Semik - Nigbor, Kułaga, Włoch, Baran (46 Dziedzic) - Janeczko, B. Jończyk.
Soła: Nowak -Sobanik, Król, Szydlik (36 Kornaś), Mycyk - Kania, Gałuszka (89 Chomicz), Naras (79 Żółty), Hałat - Dziuba, Pietraszko (57 Tobik).
Mecz w Brzezince był dokończeniem II rudny Pucharu Polski w Oświęcimskiem. Większość spotkań odbyła się tydzień temu, a kolejną rundę zaplanowano na 17 września.
Trudno było wskazać faworyta tego pojedynku, w którym spotkali się spadkowicze z wadowickiej "okręgówki". Spodziewano się zaciętego spotkania, tymczasem w pierwszej odsłonie toczyło się ono pod dyktando miejscowych. Solarze tylko raz zapuścili się pod bramkę Brzezinki. W 30 min Hałat dalekim podaniem obsłużył Dziubę, który w okolicach 11 metra podciągnął trochę w prawo, lecz piłka zagrana potem jeszcze na środek do Mycyka padła łupem obrońców.
W 12 min po strzale Adama Janeczki piłka zatrzymała się na słupku oświęcimskiej bramki, a poprawkę z bliskiej odległości Bartłomieja Jończyka obronił Nowak. - Janeczko po zakończeniu gry w III ligowej Skawince nigdzie się nie "zaczepił", więc zaprosiłem go do gry u nas. Nie będę się nim mógł zbyt długo cieszyć, bo za miesiąc idzie do wojska - mówi trener Iskry Grzegorz Pławny.
W 14 min miejscowi domagali się karnego po zagraniu ręką Sobanika, lecz arbiter uznał, że było to przypadkowe zagranie i nakazał grać dalej. W 27 min sam przed bramkarzem znalazł się Nigbor, lecz raz jeszcze górą był Nowak.
W 35 min w dogodnej sytuacji znalazł się Baran, jednak w ostatniej chwili doszedł go wszędobylski Wiesław Hałat i piłkarz Iskry mając rywala na plecach, oddał zbyt lekki strzał. Trzy minuty potem Nigbor na lewej stronie "przewiózł" dwóch obrońców, ale potem miał już zbyt ostry kąt, żeby myśleć o zaskoczeniu Nowaka. Jeszcze w 45 min z wolnego uderzał Semik, lecz także bez efektu.
W II odsłonie mecz był już bardziej wyrównany. W 52 min w dogodnej pozycji był Pietraszko, ale strzelił zbyt lekko. W 65 min z prawej strony pola karnego Gałuszka z dużego palca skutecznie przymierzył po długim rogu. - W takich samych okolicznościach ten piłkarz zdobył gola 2 lata temu na wagę utrzymania się w "okręgówce". Można już zatem mówić o złotym szpicu Gałuszki. Zawsze powtarzam, że nie jest ważne, jak strzeli się gola. Ważne, żeby piłka wtoczyła się do siatki. Chętnie zagramy następny mecz z czwartoligowcem z Brzeszcz - mówi trener Soły Dariusz Kot.
Autor: WJ