Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przegrana Chełmka

Treść

Chełmek ma zbyt duże wahania formy, by wygrywać mecze, a w Kalwariance cieszą się z postawy młodzieży


Piłkarze Chełmka, przegrywając 1-2 (0-2) na własnym boisku z Kalwarianką, znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Ich szanse na utrzymanie się w wadowickiej "okręgówce" pozostały już tylko teoretyczne.

Chełmek starał się narzucić swój styl gry, ale nie można było w tym meczu atakować przeciwnika bez głowy. - Chłopcy mieli indywidualne zadania wyłączenia z gry tak doświadczonych zawodników jakimi są Koczur z Niewidokiem - mówi trener Chełmka Stanisław Dwornik. - BJak na ironię bramki strzeliła nam właśnie ta dwójka - dodaje szkoleniowiec.

Trener Dwornik zasięgał informacji o Kalwariance. - Miałem nadzieję, że po niezłym meczu z Gromcem, który zakończył się dla nas podziałem punktów, chłopcy siłą rozpędu będą w stanie powalczyć o pełną pulę - rozważa trener. - Po raz kolejny okazuje się, że gramy ładny dla oka futbol, ale nieskuteczny. Poza tym nie może być tak, że rywale wychodzą z kontrą we dwójkę na czwórkę naszych obrońców, co kończy się dla nas utratą gola - złości się szkoleniowiec.

Największy żal do zawodników Stanisław Dwornik ma o to, że nie realizują oni przedmeczowych założeń taktycznych. - W przerwie zrobiłem chłopcom awanturę, więc w drugiej odsłonie było już znacznie lepiej. Zdaję sobie sprawę, że w "okręgówce" nie da się zagrać meczu na pełnych obrotach przez 90 minut, ale jeśli będzie to 70 minut, jest to już gwarancja jakichś zdobyczy punktowych. Połowa spotkania na dobrym poziomie to zdecydowanie za mało - uważa Stanisław Dwornik, który zdaje sobie sprawę z tego, że szanse na uratowanie się przed spadkiem zostały zredukowane do minimum. Teraz pozostała już tylko matematyka.

Powody do zadowolenia miał natomiast szkoleniowiec gości Piotr Stach. Cieszył się nie tylko z wyniku, ale także z postawy swoich podopiecznych. - Tym razem nie mogłem wspomóc zespołu na boisku - mówi szkoleniowiec. - Nie było także Pawlikowskiego, a mimo to młodzież podjęła walkę. Chłopcy chcieli udowodnić, że porażka 0-1 z Kleczą, w zaległym spotkaniu 1. kolejki, była tylko wypadkiem przy pracy. Każdy zespół ma prawo w rundzie do jednego słabszego dnia. Mam nadzieję, że jest on już za nami. Zresztą trudno się gra, kiedy 11 ludzi ustawia blok defensywny na 40 metrze - dodaje Piotr Stach.

Szkoleniowca ucieszyła postawa młodych zawodników. - Wspaniale w Chełmku nasze tyły trzymał niespełna 17-letni Artur Gwiżdż. Jego atutem są także dobre warunki fizyczne (186 cm wzrostu). Słowa uznania należą się także 15-letniemu Madejowi. To pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość. Nasze zwycięstwo mogłoby być bardziej okazałe, gdyby sędzia zaliczył nam bramkę Lasoty - kończy Piotr Stach.



Autor: WJ

Tagi: piłka