Przeciszów nie składa broni
Treść
Po wiosennym falstarcie trener Frączek ma nadzieję, że jego zespół wyczerpał limit pecha
Wiosna w oświęcimskiej klasie A zapowiadała się pasjonująco i pierwsze spotkania w pełni to potwierdziły. O zawodzie, póki co, mogą mówić w Przeciszowie, który był liderem po pierwszej części rozgrywek. Przeciszowianie spadli na 2 miejsce, a w miniony weekend w meczu na szczycie tylko zremisowali na własnym boisku z głównym kontrkandydatem do awansu - Sołą Oświęcim 2-2.
Rozczarowanie w szeregach gospodarzy było tym większe, że podopieczni Sławomira Frączka prowadzili już do przerwy 2-0, a po zmianie stron mieli jeszcze kilka okazji, aby podwyższyć wynik. - Myślę, że gdyby chociaż raz jeszcze udało się nam trafić do siatki rywali, to rywale nie byliby się w stanie podnieść. Nie da się ukryć, że Sole dopisało także szczęście, bo w końcówce ograniczali się już tylko do wrzutek w nasze pole karne i w ten właśnie sposób doprowadzili do remisu, przy czym kontaktowego gola Pietraszko zdobył po zagraniu ręką. Wszyscy to widzieli oprócz sędziego. Inna sprawa, że błędu nie ustrzegł się także nasz bramkarz, który źle obliczył wybieg. Bramka więc dosyć szczęśliwa - mówi grający szkoleniowiec Przeciszovii, który ma nadzieję, że w meczu z Sołą jego drużyna wyczerpała także limit pecha.
W podobny sposób przebiegało bowiem także inauguracyjne spotkanie w Rajsku, gdzie przeciszowianie także prowadzili do przerwy, by zejść z boiska pokonani (1-2) także po "dziwnych" golach dla gospodarzy.
- Oczywiście nie wszystko można tłumaczyć w kategoriach szczęścia i pecha. Chodzi także o podejście zawodników, którzy muszą zrozumieć, że niezależnie od miejsca rywala w tabeli każdy mecz jest ważny, wymaga koncentracji od pierwszej do ostatniej minuty i nie można sobie pozwolić na stratę nawet jednej głupiej bramki. Część młodych zawodników przyzwyczaiła się, że nawet jeśli straci jednego czy dwa gole, to później można je odrobić. Staram się zmienić to nastawienie, ale zdaję sobie sprawę, że nie nastąpi to od razu. Na wyeliminowanie tzw. błędów młodości potrzeba czasu - uważa Sławomir Frączek, przy czym nie zamierza zmieniać taktyki i Przeciszovia będzie grała, tak jak do tej pory, do przodu.
Kategorycznie stwierdza, że mimo falstartu, cel się nie zmienił. Przeciszowianie nadal grają o awans, chociaż może to być trudniejsze niż się wydawało. W nadchodzącej kolejce czeka ich wyjazd do Osieka, a potem grają z Brzezinką.
Autor: WJ
Tagi: przeciszow