Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Projekt "Wyrównywania szans edukacyjnych" zawiera mankamenty

Treść

Do tej pory z możliwości uzyskania stypendium w ramach projektu "Wyrównywania szans edukacyjnych młodzieży" skorzystało w powiecie oświęcimskim 203 uczniów. To znacznie mniej niż się spodziewano, bo powiat uzyskał na ten cel maksymalną kwotę 570 tys. zł z przeznaczeniem dla 367 uczniów.

Ta forma pomocy finansowej przewidziana była dla uczniów klas I szkół ponadgimnazjalnych, mieszkających na co dzień poza granicami administracyjnymi miasta i w miastach do 5 tys. mieszkańców lub do 20 tys., ale jeśli nie ma w tym mieście szkoły kończącej się maturą. Jednym z warunków był także dochód, który nie mógł przekroczyć 504 zł na jedną osobę w rodzinie.

Wnioski były w powiecie oświęcimskim przyjmowane już dwukrotnie. Za pierwszym razem zgłosiło je 170 osób, potem nabór został przedłużony i wówczas złożyło je kolejnych 39, z których jednak 6 nie spełniło warunków formalnych. W efekcie do tej pory z tej formy pomocy korzysta 203 uczniów.

W oświęcimskim starostwie postanowiono zorganizować jeszcze jeden nabór, który potrwa do 28 stycznia, ale raczej nie zanosi się na to, aby chętnych gwałtownie przybyło.

- W przypadku naszego regionu, bo podobny problem mają także sąsiednie powiaty, dominują miasta. W naszym powiecie na 9 gmin, 5 to miasta. To jest pierwsze ograniczenie, a z kolei część z tych, którzy mieszkają w gminach typowo wiejskich utrzymuje się nie tylko z rolnictwa. Generalnie na naszym terenie trudno mówić o strukturalnej biedzie, stąd wiele osób nie spełnia kryterium dochodowego. Z opinii, które do nas docierają wynika, że część osób zniechęca forma tego stypendium. Najpierw bowiem trzeba dokonać określonego zakupu, czy ponieść opłatę, a potem dopiero po przedstawieniu rachunków można liczyć na zwrot - mówi Krzysztof Waluś, naczelnik Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Oświęcimiu.

Ci, którzy zakwalifikowali się do programu otrzymują 150 zł miesięcznie. Za te pieniądze mogą być finansowane przybory szkolne, książki, czesne, koszty związane z transportem i zakwaterowaniem oraz inne koszty, ale wynikające z wymagań obligatoryjnie stawianych przez szkołę. Jest to właśnie kolejne ograniczenie, które sprawia, że chętnych jest mniej niż mogłoby to wynikać ze statystyki.

(BK)

KRZYSZTOF WALUŚ, naczelnik Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Oświęcimiu. - Z pomocy w ramach takiego programu skorzystałoby na pewno więcej osób, gdyby była ona udzielana w formie tradycyjnych stypendiów, czyli po prostu na podstawie umowy podpisanej przez dyrekcje szkół z rodzicami byłaby wypłacana gotówka.


Autor: WJ

Tagi: stypendia