Prezydent za kierownicą?
Treść
Osiemnaścioro dzieci z oświęcimskiej Szkoły Tańca "Prestiż" od kilkunastu tygodni przygotowywało się do występów w niemieckim Kerpen w ramach partnerskiej współpracy obu miast. W ostatni weekend rodzice nieoficjalnie dowiedzieli się, że dzieci pojadą nie - jak zawsze w takich sytuacjach bywało - autokarem, ale trzema mikrobusami. Za kierownicą jednego z nich zasiądzie sam prezydent Oświęcimia.
- Przeraziło nas to, tym bardziej, że również dwa pozostałe busy mają być prowadzone nie przez zawodowych kierowców, ale przez pracownika urzędu i strażaków. A przecież do Kerpen jest ponad tysiąc kilometrów! - niepokoją się rodzice - Czy to mądre, by busy pełne dzieci prowadzili amatorzy bez zmienników?
Jak podkreśla jedna ze zdenerwowanych matek, dzieci bardzo się cieszyły na ten wyjazd. Wszystko wydawało się być dobrze przygotowane. Strona niemiecka wzięła na siebie organizację pobytu, władze Oświęcimia miały jedynie zapewnić przejazd.
W poniedziałek rodzice próbowali wyjaśnić sprawę u prezydenta Janusza Marszałka. Usłyszeli, że miasto nie ma pieniędzy. Koszty przejazdu do Niemiec busem to 160 zł od osoby, a autokarem - 260 zł. - Gotowi byliśmy dopłacić te 100 zł różnicy - twierdzą rodzice - Powiedziano nam, że to nie wchodzi w rachubę i jak nam się nie podoba, to dzieci mogą nie jechać. Prezydent nie zgodził się również, by z dziećmi pojechało dwoje rodziców jako opiekunowie. A przecież dzieci mają zaledwie po 10-12 lat. Teraz nie wiemy, co robić. W Kerpen czekają na występy, bo są one od dawna ujęte w programach festynów. My zaś boimy się puścić dzieci busami. Nie wiemy, dlaczego prezydent upiera się, że sam je zawiezie, skoro chcemy dopłacić do podróży, żeby było bezpiecznie.
Prezydent Janusz Marszałek odmówił komentarza.
Autor: WJ