Postawił na Przeciszów
Treść
Po czterech kolejkach w klasie A Podokręgu Oświęcim na jednego z faworytów rozgrywek wyrasta Przeciszów. Bardziej zorientowani wiedzą, że w dużej mierze jest to zasługa grającego trenera Sławomira Frączka, który jeszcze w ubiegłym sezonie występował w III-ligowej Skawince.
W Skawince był najlepszym strzelcem tej drużyny, zdobył 11 goli. Beniaminkowi ze Skawiny nie udało się jednak utrzymać na tym szczeblu rozgrywek. Z zespołem pożegnała się większość piłkarzy, w tym Frączek.
- Skawinka nie musiała spaść. Początkowo przecież wiodło nam się bardzo dobrze, w pewnym momencie byliśmy nawet na 3 miejscu, potem długo w środku tabeli. Procentowała atmosfera, którą stworzył jeszcze trener Marian Stolczyk. Wszystko zaczęła się psuć pod koniec rundy jesiennej, nie trafione okazały się także zimowe transfery, a na to zaczęły nakładać się kłopoty finansowe. Ostatecznie zespół został rozbity po odebraniu nam punktów za walkower dla Niedźwiedzia, co było konsekwencją gry nieuprawnionego zawodnika. Chodziło o Hermaniuka, który po przejściu z Cracovii zapomniał o kartkach w poprzedniej drużynie. Na pewno na tle czołówki, a więc takich drużyn, jak Kolporter, Cracovia czy Stal Rzeszów, które funkcjonowały na profesjonalnych zasadach, Skawinka odstawała, ale z większością innych zespołów była w stanie powalczyć. Nie można więc mówić o przepaści między III i IV ligą, chociaż Świtowi rok wcześniej też udało się pograć na tym sezonie tylko przez jeden sezon. Podobnie chyba, jak w przypadku Skawinki decydujące okazały się kwestie organizacyjno-finansowe - mówi Sławomir Frączek.
Wielu kibiców spodziewało się, że po odejściu ze Skawinki zobaczą go jeszcze przynajmniej w IV lidze. Przez wiele lat był przecież czołowym strzelcem na tym szczeblu rozgrywek. Przed odejściem do Skawinki przez kilka sezonów zdobywał bramki dla Garbarza Zembrzyce, a wcześniej do dla Ceramedu Bielsko-Biała, Kalwarianki, Piasta Cieszyn i Unii Oświęcim.
- Były pewne propozycje, ale doszedłem do wniosku, że ciężko będzie pogodzić je z pracą zawodową. Poza tym wiązały się z dojazdami, a ja po prostu chciałbym trochę pomieszkać w domu. W poprzednich sezonach próbowałem pogodzić grę w Garbarzu z rolą trenera w Przeciszowie oraz pracą zawodową i w efekcie w domu byłem tylko gościem. Przyznaję, że żona miała prawo się zbuntować - mówi 30-letni piłkarz.
Teraz, jak twierdzi, postanowił się skupić na Przeciszowie. Według niego jest szansa na stworzenie tutaj ciekawego zespołu w oparciu o grupę utalentowanej młodzieży. Początki wydają się być obiecujące.
Autor: WJ