Po świętach medal do szuflady
Treść
- Przed mistrzostwami Europy nie zakładaliśmy medalu - przyznał trener Piotr Woźnicki, dodając, że zadaniem Pawła Korzeniowskiego, który w Dublinie zdobył "brąz", było przede wszystkim popłynąć szybciej niż do tej pory.
Tak się rzeczywiście stało już w porannych eliminacjach na 200 m st. mot., gdy uzyskał czas 1.54,46. - Paweł przystąpił do eliminacji rozstawiony z 8-9 wynikiem w stawce. Dlatego chcą zapewnić sobie miejsce w finale, musiał już rano popłynąć bardzo mocno i pobić dotychczasowy swój rekord. Plan wykonał. Nie sądziłem jednak, że będzie jeszcze w stanie podczas tych zawodów "urwać" z tego wyniku jeszcze 0,8 sekundy, a tak się stało właśnie w finałowym wyścigu. Popłynął jednak z młodzieńczą fantazją, nie oglądając się, że obok na słupkach stoją rekordzista świata i złoty medalista poprzednich ME - mówi trener Woźnicki.
Według niego, w Dublinie nikt nie spodziewał się medalu "Korzenia". - Można zakładać poprawienie wyniku, ale jeśli chodzi o medal, to trzeba brać także pod uwagę, to co mogą pokazać rywale. Dla trenera podstawowym kryterium jest jednak uzyskany czas, który jest wyznacznikiem tego, czy praca na treningach była prowadzona właściwie. Rezultat uzyskany w finale 1.53,63 świadczy, że jesteśmy na dobrej drodze - dodaje szkoleniowiec.
Sukces 18-letniego oświęcimianina jest tym bardziej cenny, że osiągnięty został w silnej konkurencji. Do eliminacji 200 m st. mot. przystąpiło 35 zawodników, w tym cała czołówka.
- Przed olimpiadą w światku pływackim nastąpiło przyspieszenie. W Dublinie większość pływaków i trenerów szukało odpowiedzi, na jakim etapie przygotowań się znajduje. Stąd poziom dużej części konkurencji był wysoki - podkreśla trener pływaka Dworów Unii.
Harmonogram przygotowań do igrzysk w Atenach jest już prawie dopięty. Tuż po świętach zawodnika czeka pierwsze zgrupowanie w Szczyrku, a potem kolejne i tak do samych igrzysk z przerwą... na maturę.
Dyrekcja Powiatowego Zespołu nr 2 Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego i Technicznych w Oświęcimiu stara się iść pływakowi na rękę i od stycznia będzie miał indywidualny tok nauczania.
- Myślę, że święta to dobry okres, aby nacieszyć się medalem, ale za długo nie ma co wspominać, bo czas ucieka. Trzeba go więc potem schować do szuflady i ponownie wziąć się do ciężkiej pracy - kończy trener Woźnicki.
Autor: WJ
Tagi: pływanie plywanie korzeniowski paweł korzeniowski pawel korzeniowski barcelona