Ośmiu oświęcimian w składzie reprezentacji
Treść
Wczoraj w Krynicy meczem przeciwko Norwegii Polacy rozpoczęli trzeci w tym roku turniej Euro Ice Hockey Challenge (EIHC). Jak zwykle o sile reprezentacji narodowej stanowią oświęcimianie, których wśród wybrańców Wiktora Pysza jest aż ośmiu.
Oczywiście Leszek Laszkiewicz został ustawiony razem z Adrianem Parzyszkiem. - Ten oświęcimski duet od lat gra ze sobą w reprezentacji. Do nich staram się zawsze dopasować kogoś trzeciego. Tym razem przymierzam do nich Mariusza Justkę - mówi trener kadry narodowej Wiktor Pysz.
Selekcjonera kadry narodowej nie przeraził fakt, że oświęcimianie dojechali do Krynicy prosto z Chorwacji, gdzie walczyli w ramach hokejowej Interligi. - Hokeiści z Oświęcimia dołączyli do kadrowiczów we wtorek przed obiadem. Nie powinni być zmęczeni. Pierwszy solidniejszy trening w optymalnym składzie mieliśmy we wtorek wieczorem. W środę chłopcy trenowali tylko raz. Nie ma zatem mowy o tym, żeby ich "zajechać". Poza tym w całym turnieju będziemy grać czterema pełnymi formacjami. Zdaję sobie sprawę, że w klubach bywa z tym różnie. Przeważnie gra się na trzy "piątki", ale nie zamierzam oceniać pracy moich kolegów po fachu. Oni odpowiadają za wyniki przed prezesami swoich klubów. W każdym turnieju trzeba grać maksymalną liczbą zawodników. Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania - podkreśla Wiktor Pysz.
Trener nie chce dzielić kadrowiczów na sztandarowe formacje i wychodzące na lód po to, żeby dać odpocząć innym. - W reprezentacji mamy cztery wyrównane formacje dlatego każdy musi mieć możliwość sprawdzenia się we wszystkich warunkach - uważa szkoleniowiec. - W mojej drużynie nie będzie takich sytuacji, że na przewagi czy osłabienia wychodzą stale ci sami. Jeśli gra w przewadze wypadnie na czwartą "piątkę", to ona wyjedzie na lód. Takie myślenie sprawdziło się w poprzednich turniejach. Dzięki temu jest coraz większa grupa zawodników gotowych zastąpić weteranów. Mogę podać przykład Marcina Jarosa i Mariusza Jakubika z Dworów, którzy w poprzednim sezonie nie dostawali zbyt wielu szans w klubie, a w kadrze grali bez kompleksów. Potrzebowali psychicznego wsparcia. Cieszę się, że w tym roku ich gra w klubie jest bardziej doceniana - podkreśla Wiktor Pysz.
Szkoleniowiec cieszy się, że gra w turniejach EIHC przynosi już pierwsze efekty. - Zawodnicy przede wszystkim psychicznie się w nich hartują. W lidze rzadko zdarza się okazja, żeby zawodnik, będąc w trudnej sytuacji błyskawicznie musiał podjąć decyzję - zauważa trener.
Szkoleniowiec nie ma powodów do narzekań jeśli chodzi o napastników. - Wśród nich mam w czym wybierać - mówi Pysz. - Gorzej sytuacja wygląda z obrońcami. Z przyczyn osobistych z kadry zwolnił się oświęcimianin Jacek Zamojski, nowotarżanina Sebastiana Łabuza zmogła grypa, a Adam Borzęcki, obrońca szwedzkiego Hammarby IF jest kontuzjowany - wylicza szkoleniowiec.
W pierwszym turnieju EIHC we Włoszech Polacy byli najlepsi, ale w listopadzie w duńskim Odense zajęli ostatnie miejsce. - W Danii rozegraliśmy dwa dobre mecze. Chłopcy pogubili się w ostatnim meczu przeciwko Norwegii. Kluczem do sukcesu w Krynicy będzie gra w defensywie. W mojej drużynie obowiązuje zasada "Jeden za wszystkich"... - kończy Wiktor Pysz.
Na turniej EIHC trener zostawił 25 zawodników. Ze zgrupowania do domu wyjechali: Aleksander Myszka i Sebastian Biela.
Autor: WJ
Tagi: hokej