Niecodzienny sposób Dworów Unii na mobilizację
Treść
Hokeiści mają rożne sposoby motywacji, ale oryginalności nie można odmówić Dworom Unii Oświęcim, które dopiero przy stanie 0-2 łapią właściwy rytm. W Gdańsku ta forma mobilizacji przyniosła skutek, bowiem mistrzowie Polski ostatecznie wygrali 4-3 (0-0, 3-2, 1-1).
- Sam się nad tym zastanawiam, dlaczego tak się dzieje, ale na dzisiaj nie znam jeszcze odpowiedzi - twierdzi Andriej Sidorenko, trener Dworów. - Widocznie tak musi być. Od takiego stanu chłopcy łapią swój rytm - zauważa szkoleniowiec.
Dobrze, jeśli Dworom udaje się uratować jakiś punkt. - Bywało przecież i tak, że nasz pościg kończył się niepowodzeniem - podkreśla oświęcimski szkoleniowiec. - Po co daleko szukać, tydzień temu było tak w Nowym Targu. Trzeba wziąć poprawkę na to, że w naszej drużynie jest sporo młodzieży. Ona ma swoje prawa. Jeden mecz potrafi rozegrać rewelacyjnie, innym razem powoli się rozkręca - dodaje Sidorenko.
W Gdańsku oświęcimianie zagrali bez Marcina Jarosa, który miał pogrzeb dziadka natomiast Wojciech Stachura po meczu z Tychami ma kłopoty z obojczykiem. W drugiej formacji, w miejsce Marcina Jarosa, na lewym skrzydle, zagrał Ukrainiec Jewgienij Mlinczenko. - Przydało się jego doświadczenie, ale po kilku treningach niewiele mogę o nim powiedzieć. Gołym okiem widać, że brakuje mu ogrania - twierdzi Sidorenko. - Jest jednak na tyle uniwersalnym zawodnikiem, że potrafi też zagrać na środku. Najprawdopodobniej od następnego meczu tam zostanie właśnie przesunięty - zapowiada Sidorenko.
Kibice nie będą mogli szybko zobaczyć nowego nabytku w akcji. - Teraz trochę czasu spędzimy w autokarze - przypomina Sidorenko. - Po powrocie z Gdańska trenowaliśmy dopiero w środę wieczorem. Dzisiaj czeka nas wyprawa do Sanoka, a w niedzielę do Torunia. Od poniedziałku będziemy mogli koncentrować się już tylko na ćwierćfinale Pucharu Kontynentalnego, którego będziemy gospodarzem - przypomina trener Sidorenko.
W hokeju rzut karny należy do rzadkości, tymczasem w Gdańsku został on przeciwko Unii podyktowany. - Był on jak najbardziej prawidłowy. Gabryś celowo przygarnął ręką krążek pod siebie - kończy Andriej Sidorenko.
Autor: WJ