Napastnik Dworów Unii Leszek Laszkiewicz niepowodzenie w Herning chce odbić sobie w Interlidze
Treść
Leszek Laszkiewicz jest hokeistą ciągle głodnym sukcesów. Po nieudanym zakotwiczeniu się w zespole rosyjskiej ekstraklasy, liczył, że formą rekompensaty będą dla niego występy z Dworami Unią w Pucharze Kontynentalnym. Z tym większym rozczarowaniem przyjął porażkę z Rouen w ostatnim meczu i przegraną szansę na awans do finału tych rozgrywek.
- Dawno nie byliśmy tak blisko awansu. Szansa była naprawdę ogromna i zrobiliśmy wszystko, aby ją wykorzystać. Jako zespół zagraliśmy dobre mecze, faktem jest, że w trzecim, które okazało się decydujące nie ustrzegliśmy się kilku błędów, ale wynik tej konfrontacji długo był sprawą otwartą. Szkoda, że przy stanie 1-1 swojego trzy grosze dorzucił sędzia. W okresach gry 5 na 5 na pewno nie byliśmy gorsi od Francuzów. Najlepszy przykład, że w końcówce meczu, gdy siły na lodzie były wyrównane, zdobyliśmy dwa gole. Sądzę, że gdyby ten mecz odbywał się w innych okolicznościach, moglibyśmy pokusić się o wygraną. Niestety, oprócz rywala na lodzie przyszło nam zmagać się jeszcze z dodatkowymi przeszkodami i jest to kolejny taki przypadek podczas występów Unii w europejskich rozgrywkach - mówi Leszek Laszkiewicz, który w Herning wystąpił w dwóch meczach.
Pierwszy wspólnie z Waldemarem Klisiakiem i Jackiem Zamojskim, którzy podobnie jak on zostali odsunięci od gry w jednym spotkaniu za udział w bójce w meczu z HC Milano podczas turnieju ćwierćfinałowego w Oświęcimiu, oglądał z trybun.
- Taka sytuacja przydarzyła mi się pierwszy raz, że w tak ważnym meczu oglądałem walczących kolegów z trybun. Momentami aż chciało wskoczyć się na lód. Ale i bez nas poradzili sobie dobrze. Trudno powiedzieć, czy gdyby nasza trójka mogła zagrać wynik mógł być inny - napastnik Dworów niczego nie przesądza, dodając, że i tak wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim pojedynku z Francuzami.
Teraz według niego, trzeba się skupić na Interlidze i tutaj powetować sobie pucharowe niepowodzenie. Rywalizacja w tych rozgrywkach jest w każdym razie coraz ciekawsza. - Wiadomo, że Interliga to nie Puchar Kontynentalny, ale też jest kilka silnych drużyn, szczególnie słoweńskich i w decydującej fazie może być sporo emocji. Zobaczymy, jak nam pójdzie dzisiejszym meczu z Albą. W Danii zostawiliśmy bowiem dużo sił i zdrowia. Owszem mamy teraz dużo zajęć odnowy, ale dopiero na lodzie okaże się, jaka będzie cena występu w Herning. Nie można zapominać także o licznych podróżach, które ostatnio odbywamy. O tym jednak było już wiadomo przed rozgrywkami i należało to brać pod uwagę - kończy napastnik Dworów, który zapewnia, że sam jest w świetnej dyspozycji.
Autor: WJ
Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory