Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najmniejszym nakładem sił

Treść

Przebój traci gole tylko na własnym boisku, w Barwałdzie myślą już o jutrzejszym meczu w Brzeszczach

Pozycja Przeboju Wolbrom w wadowickiej "okręgówce" nie jest zagrożona. Podopieczni Krzysztofa Ducha są jej samodzielnym liderem. Zgodnie z oczekiwaniami, z łatwością odprawili Żarka Barwałd 5-1 (2-0). Kibice zastanawiają się, dlaczego ich pupile tracą bramki jedynie przed własną publicznością. Na wyjazdach wciąż zachowują czyste konto.

- Odpowiedź na to jest prosta, bo u siebie czują się pewniej - mówi trener Przeboju Krzysztof Duch. - Kiedy prowadzenie jest wysokie, nie trudno o wiarę we własne możliwości. Przy stanie 4-0 Kańczuga z Bartkiem Kaczmarczykiem tak sobie pogrywali przed własnym polem bramkowym, że musiało się skończyć utratą gola. Na wyjazdach takie obrazki są nie pomyślenia - podkreśla szkoleniowiec.

Zadanie, jakie szkoleniowiec postawił przed zespołem, to szybkie objęcie prowadzenia. - I szanować siły. Wszyscy wiedzą, jaka jest nasza sytuacja kadrowa - mówi szkoleniowiec - Szybko dałem przecież odpocząć Tomkowi Wójcickiemu, bo nasze zwycięstwo nie było zagrożone - dodaje szkoleniowiec.

Przed Przebojem ciężka wyprawa do Makowa Podhalańskiego, który udowadnia, że jest groźny dla faworytów rozgrywek. - Bezbramkowy remis w pełni by mnie usatysfakcjonował - uważa wolbromski szkoleniowiec. - Z kolei ligę kończymy meczem na własnym boisku ze Stanisławianką. Mam nadzieję, że obronimy tytuł mistrza jesieni. Co będzie dalej, zobaczymy - kończy Krzysztof Duch.

Tydzień wcześniej Żarek Barwałd zremisował bezbramkowo na własnym boisku z wiceliderem rozgrywek, Błyskawicą Marcówka. Trener Sebastian Kaczmarczyk zapowiadał niespodziankę. - Jednak zbyt szybko straciliśmy gole. Nie byliśmy się w stanie podnieść, przegrywając po 20 minutach 0-2. Spodziewaliśmy się więcej po liderze, ale tym razem nie musiał się wznosić na wyżyny, by nas pokonać. Słabiej niż zazwyczaj spisał mi się Dulban. Cały czas żyłem nadzieją, że może w jego grze coś zaskoczy. Pomyliłem się. Daleki jestem jednak od obarczania winą za porażkę jednego zawodnika. Przegraliśmy, ale trzeba było się z tym liczyć. Dla nas teraz najważniejszy jest mecz z Górnikiem w Brzeszczach. Jak nie z mini, to z kim mamy szukać punktów - kończy Sebastian Kaczmarczyk.


Autor: WJ

Tagi: piłka nożna pilka nozna