Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Muszą mieć obcego

Treść

Piłkarze Hejnału Kęty od kilku dni mają nowego trenera. Został nim Janusz Frydel, który zastąpił Jerzego Sordyla. Frydel będzie już trzecim szkoleniowcem, który w tym sezonie poprowadzi Hejnał. Kęczanie rozpoczynali rozgrywki pod wodzą Grzegorza Mleczki, ale on tylko 7. kolejek był w stanie słuchać fałszywego "dźwięku" granego przez swoich podopiecznych.

Janusza Frydla czeka zatem bardzo trudne zadanie. Hejnał na półmetku zajmuje 12. miejsce z dorobkiem zaledwie 15 punktów. Ma jednak tylko 3 "oczka" przewagi nad otwierającą strefę spadkową Babią Górą z Suchej Beskidzkiej. Strata do środkowych rejonów tabeli wynosi 5-6 punktów. - Trzeba zapomnieć o wszystkim, co wydarzyło się jesienią, a - delikatnie rzecz ujmując - nie było najlepiej - Janusz Frydel zdradza dewizę swojej pracy. - Rozpoczynamy nowy rozdział w Hejnale i wszystkie myśli piłkarzy powinny się koncentrować tylko wokół tego - dodaje szkoleniowiec.

Janusz Frydel już spotkał się ze swoimi nowymi podopiecznymi. - Przygotowania do wiosny pełną parą ruszą 3 stycznia - zapowiada szkoleniowiec. - Nie przeszkadza mi, że start ligi zaplanowano na 2 kwietnia. Tak przygotuję mikrocykl, by wszystko było w porządku. Z drugiej strony zastanawiam się, dlaczego mamy wystartować tak późno. To bardzo dobrze, że w kalendarzu zaplanowano tylko jedną środę, ale liga kończy się 25 czerwca. Będzie zatem bardzo krótki okres na letnie urlopy. Kiedy zawodnicy mają odpoczywać? Tym będziemy się martwić za kilka tygodni - dodaje Janusz Frydel.

Szkoleniowiec nie chce na razie zdradzać planów odnośnie wzmocnień personalnych. - Powoli, powoli, jeszcze dobrze nie rozpocząłem pracy, a już pytają mnie o nowe twarze. Niczego nie można wykluczyć, ale jest jeszcze zbyt wcześnie, by składać jakiekolwiek wiążące deklaracje - podkreśla szkoleniowiec.

W Hejnale dokonano pierwszego przełomu, zatrudniając szkoleniowca z zewnątrz. Zazwyczaj pierwszy zespół prowadzili byli piłkarze Hejnału. Wygląda na to, że układ partnerski nie sprawdził się w tym klubie. Być może swoich, z którymi jeszcze kiedyś nawet grało się na boisku, można było lekko potraktować. Nigdy nie wiadomo, jak na stare nawyki zareaguje obcy. Trzeba się ich zatem jak najszybciej pozbyć.

Jerzy Sordyl sam zrezygnował z prowadzenia Hejnału, argumentując, iż trudno pogodzić pracę na dwóch frontach. Zanim podjął się roli "strażaka" w Kętach, był już związany w Orłem Kozy.


Autor: WJ

Tagi: hejnał kęty