Przejdź do treści
Przejdź do stopki

MKS Trzebinia Siersza - Przeciszovia Przeciszów 6-0 (3-0)

Treść

Bramki dla Trzebini: Stojewski, Tanistra, Bartuś, Pieprzyca, Kopiec, Jędrzejczyk.

Trzebinia Siersza: Budka (Lis) - Dąbek, Dziedzic, Klimek - Augustynek, Tanistra, Durzyński, Kopiec, Stojewski - Bartuś, Jędrzejczyk oraz Jochymek, Mencel, Lickiewicz.

Przeciszów: Bercal (Tomczyk) - Kawczak, Matla, Żmuda, Ślusarczyk - Krawczyk, W. Frączek, Jaromin, Momot - S. Frączek, Oleksy oraz Bartula.

Tym razem rywalem czwartoligowca z Trzebini był beniaminek wadowickiej "okręgówki". Podopieczni Mariana Gintera bez taryfy ulgowej potraktowali przeciszowian. - Nareszcie mogłem zobaczyć w akcji Łukasza Bartusia z Górnika Brzeszcze - cieszy trener trzebinian Marian Ginter. - Od dłuższego czasu na udział w zajęciach nie pozwalało mu zatrucie pokarmowe, dlatego widać u niego jeszcze brak dynamiki, ale przegląd sytuacji ma bardzo dobry, potrafi także zaskoczyć bramkarza uderzeniem z dystansu - zauważa szkoleniowiec.

Kadra trzebinian była zbliżona do tej, jaka będzie występować w lidze. - Na razie do drugiej drużyny, albo ekipy juniorów, bo taką też klub zamierza zgłosić do rozgrywek, zostali przesunięci nasi wychowankowie: Ołownia, Baster i Rogalski - informuje szkoleniowiec. - Zresztą w tej chwili są na wakacjach, więc nawet na dzisiaj nikogo więcej nie mamy.

W pierwszej połowie na pozycji ostatniego stopera wystąpił Paweł Dziedzic, a po przerwie szkoleniowiec ustawił tam Janusza Dąbka. - Wiosną w wyniku plagi kontuzji, jaka spadła na nasz zespół, właśnie na tej pozycji niemal w każdym spotkaniu występował inny zawodnik - przypomina Marian Ginter. - Oczywiście, że chciałbym podobnych "niespodzianek" uniknąć, ale muszę być przygotowany na wszystko - kończy szkoleniowiec MKS.

Markotną minę miał trener Przeciszowa Sławomir Frączek. W dwóch meczach jego zespół stracił 13 goli. W poprzednim spotkaniu dostał tęgie lanie od Skawinki, spadkowicza z IV ligi. - Wtedy zarzucałem jednak chłopcom brak zaangażowania - przypomina szkoleniowiec. - Tym razem serca do gry zawodnikom nie mogłem odmówić, ale nie czarujmy się, Trzebinia była do nas o klasę lepsza - twierdzi trener gości.

Zdaniem Sławomira Frączka, rozmiary porażki w tym spotkaniu są jednak zbyt wysokie. - Znowu nie popisali się nasi bramkarze - uważa trener. - Cztery gole śmiało można zapisać na ich konto. Pierwszego gola straciliśmy już w 2 minucie. Potem przeciwnik z wolnego posłał piłkę idealnie obok muru. Oby tylko moi chłopcy szybko wyciągali wnioski z takich lekcji futbolu - pociesza się szkoleniowiec, który przeciwko Trzebini nie mógł skorzystać z usług kilku piłkarzy. - Zabrakło mi Dariusza i Rafała Cyganów, Mirosławskiego i Bernasia. Nadal czekamy na powrót z wojaży zagranicznych Mariusza Jarosza, który jest naszym "żądłem" oraz Mariusza Sibika, trzymającego tyły - wylicza trener Frączek.

Przeciszów miał w całym meczu cztery pozycje bramkowe. - Nie wynikały one jednak z podjęcia walki z rywalem, ale typowej kontry. Na dzisiaj z takim zespołem nie mogliśmy powalczyć inaczej - kończy szkoleniowiec.


Autor: WJ

Tagi: przeciszovia