Mecze Dworów Unii przeciwko Stoczniowcowi Gdańsk
Treść
W ciągu niespełna dwóch tygodni Dwory Unia dwukrotnie potykały się ze Stoczniowcem Gdańsk, i w obu przypadkach straciły punkty. Nad morzem wygrały po dogrywce 5-4, zdobywając dwa "oczka", a rywale jeden. Dogrywką kończyło się także niedzielne spotkanie tych dryżyn w Oświęcimiu, ale w tym przypadku oba zespoły zdobyły po punkcie, bo remis 2-2 (0-1, 1-1, 1-0, 0-0) utrzymał się do końcowej syreny. W rundzie zasadniczej nie strzela się karnych.
W liczbie oddanych strzałów przewaga była po stronie Dworów, bowiem relacje wynosiły 47-23. Jednak za styl i statystyczną przewagę punktów w hokeju na lodzie nie dają. Liczy się to, co jest w siatce.
Na 3 s przed końcem dogrywki sędziowie nałożyli na Dwory karę mniejszą techniczną za większą liczbę zawodników na lodzie. To była trzecia kara w tym meczu za to samo przewinienie nałożona na gospodarzy. Sędzia powinien zarządzić rzut karny dla Stoczniowca. Goście zresztą ostro się go domagali, ale rozjemca pozostał nieugięty. - W takich przypadkach ostateczna decyzja zależy od interpretacji arbitra - tłumaczył po spotkaniu główny sprawiedliwy Michał Szot. - Uznałem, że gospodarze nie wprowadzili celowo dodatkowego zawodnika do gry i dlatego nie podyktowałem karnego - dodał.
Inne zdanie na tę sytuację miał kwalifikator PZHL Jan Zajączkowski. - Karny był oczywisty i zaraz po meczu zapytam sędziego dlaczego go nie podyktował. Przecież nikt nie wprowadza celowo dodatkowego zawodnika do gry. To przewinienie wynika po prostu z roztargnienia. W przypadku wystrzelenia krążka za bandę przez bramkarza też nikt go nie pyta, czy zrobił to rozmyślnie. Zostaje ukarany dwoma minutami, bo tak jest napisane w przepisach - dodał kwalifikator.
Gdańszczanie przyjechali do Oświęcimia bez Justki, Zaleskiego i Roberta Fraszki. Oczywiście bramkarz Wawrzkiewicz był w boksie, ale wobec nadciśnienia nie mógł stanąć między słupkami. Siedział na ławce tylko dlatego, bo bez rezerwowego bramkarza gdańszczanie przegraliby ten mecz walkowerem. Z kolei w Dworach po trzech tygodniach przerwy do gry wrócił Waldemar Klisiak.
Pierwszą bramkę dla Dworów, dającą im nadzieję na korzystny wynik zdobył w 37 min Dalibor Rzimsky. - Kto powiedział, że mecze ze Stoczniowcem mi "leżą"?. Nigdy się nad tym nie zastawiałem. Strzeliłem bramkę i tyle. Liczyliśmy, że w Interlidze naszym rywalem w ćwierćfinale będzie chorwacki Medveszczak Zagrzeb, ale kiedy dowiedzieliśmy się, że ostatecznie wpadamy na słoweńskie Acroni Jesenice, nasze myśli kołatały się tylko wokół tego meczu - stwierdził hokeista.
- Ciężko zapracowaliśmy na ten punkt - mówił Marian Pysz. - Zdaję sobie sprawę z tego, że mogliśmy grać tak, jak chcieliśmy, bo Unia chciała "opędzić" ten mecz bez kontuzji przed ważnymi meczami w Interlidze. Mam nadzieję, że wszyscy moi chorzy zawodnicy wrócą do gry pod koniec miesiąca - dodał gdański szkoleniowiec.
Autor: WJ
Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory