Marcin Jaros: "Nie czułem się pewniakiem "
Treść
Podczas krótkiej konsultacji przed turniejem EIHC, który wczoraj rozpoczął się w Krynicy, Marcin Jaros został ustawiony przez trenera kadry narodowej Wiktora Pysza z Martinem Voznikiem i Michałem Radwańskim.
- Nie oznacza to, że czułem się pewniakiem przed ogłoszeniem składu na turniej - mówi zawodnik. - Pracowałem ciężko, jak tylko mogłem, chcąc zwrócić na siebie uwagę selekcjonera kadry narodowej - dodaje.
Marcina Jarosa ucieszył fakt, że jego partnerem w ataku został nowotarżanin Michał Radwański. - Warta podkreślenia jest bardzo dobra atmosfera panująca w reprezentacji. Jej skład w trzech czwartych podczas konsultacji stanowili absolwenci Szkoły Mistrzostwa Sportowego z mojego rocznika. W trakcie spotkań ligowych, zwłaszcza przeciwko Podhalu, nie żałujemy kości w walce pod bandami, ale w kadrze i poza lodowiskiem z Sebastianem Bielą oraz Michałem Radwańskim łączą nas przyjazne stosunki - podkreśla oświęcimianin.
Marcin Jaros latem brał udział w letnim turnieju EIHC we Włoszech, gdzie Polacy byli najlepsi. - Zdobyłem w nim dwa gole. Przeciwko Węgrom moje trafienie dało nam prowadzenie 1-0, ale skończyło się remisem 1-1. Natomiast przeciwko Słowenii podwyższyłem na 2-0, a mecz zakończył się naszym zwycięstwem 4-1. Jeśli dorzucę jednego gola z ubiegłorocznego turnieju EIHC, to w pierwszej reprezentacji Polski mam na koncie już trzy trafienia - wylicza hokeista.
Jednak w listopadzie trener Pysz zapomniał o młodym hokeiście z Oświęcimia. - Trener chce mieć przegląd jak największej liczby zawodników dlatego nie zawsze dostajemy szansę. Poza tym w listopadzie jest najlepsza okazja sprawdzenia zawodników występujących poza granicami kraju, bo wtedy ich ligi nie grają. Nie mogę się uskarżać, żeby selekcjoner kadry narodowej o nas zapominał - podkreśla zawodnik, który w hotelu dzielił pokój z innym oświęcimianinem Mariuszem Jakubikiem. - We włoskim Claut we wrześniu razem z "Jakubkiem" graliśmy w jednym ataku. Uzupełniał nas Myszka, ale on tym razem nie "załapał" się do kadry. Mam nadzieję, że będę miał okazję zagrać z Mariuszem Jakubikiem - dodaje zawodnik.
Marcin Jaros zaliczył udany występ w meczu Interligi przeciwko DAC Dunajvaros, będąc jednym z dwóch zawodników, który wykorzystał karnego. - Nie powiedziałbym, że jestem specjalistą od strzelania karnych. Uderzyłem tak, jak zwykle, czyli między parkanami. Weszło i z tego się bardzo cieszę, bo wykorzystanie karnego w hokeju jest trudniejsze niż w futbolu. Nikomu go nie dedykuję, bo moje serce nie jest jeszcze zajęte przez kobietę - kończy hokeista.
Autor: WJ
Tagi: hokej