Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mamy za co żyć

Treść

Decyzja Wydziału Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Hokeja na Lodzie była bardzo niekorzystna dla zawodników, którzy chcą odejść z Oświęcimia do GKS Tychy. Nie tylko tyscy działacze, ale także hokeiści, czują się skrzywdzeni.

- Nie wiem, jaka będzie reakcja tyskich działaczy na werdykt Wydziału Gier, ale mam nadzieję, że coś wymyślą, bym wreszcie mógł zagrać. Dobiegła już końca przecież pierwsza runda rozgrywek, a my wciąż musimy oglądać spotkania z trybun - mówi Adrian Parzyszek. - Uważam, że 140 tys. zł odstępnego za mnie jest zbyt wygórowaną kwotą. Przecież w polskim hokeju często podobne sumy kluby zdołają wysupłać do podziału na całą drużynę jako premie za miejsca medalowe na finiszu rozgrywek. Decyzja WGiD nie wpłynie na zmianę mojej decyzji o odejściu z Unii - podkreśla zawodnik.

Najgorzej na ustalaniu odstępnego pomiędzy klubami wychodzą zawodnicy. W Unii nie mogą już liczyć na pieniądze, bo zgłosili akces do GKS Tychy, a do nowego klubu nie są jeszcze potwierdzeni. - Wysokość kontraktu z Tychami mam już ustaloną. Nie mogę go - rzecz jasna - jeszcze podpisać, bo nie zostałem zatwierdzony do gry - informuje Parzyszek. - Jednak tyszanie nie zostawili mnie na lodzie. Mam z czego żyć w okresie, kiedy kluby prowadzą negocjacje - dodaje zawodnik.

Parzyszek razem z Gonerą uczestniczył w posiedzeniu Wydziału Gier. - Starałam się rozmawiać o naszych problemach z działaczami hokejowej centrali, ale oni powiedzieli, bym nie sugerował się tym, że Stoczniowiec oddał reprezentacyjnego bramkarza Tomasza Warzkiewicza, za podobną cenę, jaką Tychy chcą za mnie zapłacić Unii, bo gdańszczanie złożyli odwołanie i stawka pójdzie w górę. Okazuje się, że jesteśmy zdani na łaskę działaczy hokejowej centrali - kończy Parzyszek.

W środę, w Warszawie, podczas mediacji żadna ze stron ponownie nie zrezygnowała z zajmowanego stanowiska (w jednym przypadku nawet podniosła stawkę), co spowodowało, iż WGiD określił kwoty, za które zawodnicy mogliby przejść do nowych klubów. - Ustalona przez członków Wydziału Gier kwota transferowa - to w przypadku Sebastiana Gonery 110 tys. zł, a Adriana Parzyszka - 140 tys. - mówi przewodniczący WGiD Ryszard Molewski. - Chciałbym zwrócić uwagę, iż sprawa, którą omawialiśmy, może stanowić precedens w historii transferów w polskim hokeju. Tak wysokich sum na naszym rynku transferowym jeszcze nie było. Mam przy tym nadzieję, iż przyczyni się także do finansowego i organizacyjnego jego uporządkowania. Od tej decyzji strony mają prawo odwołać się do Sądu Polubownego - dodaje Molewski.


Autor: WJ

Tagi: hokej