Leszek Laszkiewicz: "Rywale przede mną uciekali"
Treść
Warto było przyjść na mecz Dworów Unii przeciwko Slaviji Optimie choćby dla akcji Leszka Laszkiewicza, który zdobył czwartą bramkę.
Młodszy z braci Laszkiewiczów niczym slalomowe tyczki minął pięciu rywali, położył bramkarza i trafił "do pustaka". - Nie jestem miłośnikiem narciarstwa. To po prostu technika. Być może ostatnio za dużo pokazują narciarstwa w telewizji i dlatego mój drybling skojarzył się kibicom ze slalomem - mówi Leszek Laszkiewicz. - Co miałem jednak zrobić, skoro przede mną uciekali - uśmiecha się zawodnik.
Z wysokości trybun można było odnieść wrażenie, że cała siła mistrzów Polski opierała się tylko na dwóch zawodnikach: Adrianie Parzyszku i Leszku Laszkiewiczu. - Nie jest to do końca prawdą - uważa Leszek Laszkiewicz. - Wiadomo, że meczów bez stawki nie da się grać na maksymalnych obrotach. Ja w każdym spotkaniu chcę dać z siebie wszystko. Nauczyłem się tego, grając w Niemczech czy Czechach. Być może inni trochę są zmęczeni, dlatego trener chce, żebyśmy byli trochę najeżdżeni przed play-off w Interlidze i stąd decyzja o grze niemal w całym spotkaniu trzema atakami - rozważa Leszek Laszkiewicz.
Autor: WJ