Leszek Laszkiewicz: "Brakuje jednego kroku "
Treść
Leszek Laszkiewicz jest w tym roku najwszechstronniejszym zawodnikiem Dworów Unii. Jednak na krajowym podwórku już dawno nie strzelił gola. Ostatnio przełamał się w meczu Interligi, zdobywając drugą bramkę dla mistrzów Polski przeciwko chorwackiemu Medveszczakowi Zagrzeb. Młodszy z braci Laszkiewiczów ma nadzieję na odzyskanie formy z początku sezonu w trakcie turnieju EIHC, który wczoraj rozpoczął się w Krynicy.
Leszek Laszkiewicz jest specjalistą od strzelania ważnych bramek. Jest najlepszym "kanadyjczykiem" nie tylko w klubie, ale także w lidze. Jednak na krajowym podwórku nie może być spokojny, bowiem tylko punkt mniej od niego mają: Damian Słaboń z Tychów i Jarosław Różański z Podhala. Rywale w przeciwieństwie do oświęcimianina wykorzystują mecze z ligowymi słabeuszami. - Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć meczu przeciwko GKS Katowice we własnej hali - rozpoczyna Leszek Laszkiewicz. - Miałem z nim multum pozycji, a trafiałem tylko w słupki czy kaski bramkarzy. Czasem ręce mi już opadały. Jednak nie jestem jedynym zawodnikiem Dworów, u którego skuteczność się "zacięła" - dodaje Leszek Laszkiewicz.
Zawodnik ma jednak wytłumaczenie tej sytuacji. - Po pierwsze z pewnością daje o sobie znać zmęczenie podróżami po całej Europie. Pewnie dlatego często brakuje mi kroku, żeby ostatnie podanie zamienić na bramkę - zauważa oświęcimski hokeista. - Po drugie na razie nie mamy motywacji do gry. Pierwsze miejsce przed play-off, zarówno na krajowym podwórku jak i Interlidze, mamy już zapewnione. Z Pucharem Kontynentalnym i Pucharem Polski już się pożegnaliśmy, więc być może dlatego zapanowało pewne rozprężenie. Poza tym nie ma zbyt wiele czasu na trening czy odnowę biologiczną. Potrzeba nam przede wszystkim relaksu psychicznego. Nawet na niego nie ma zbyt wiele czasu. Przecież już 27 grudnia gramy mecz w Interlidze przeciwko Acroni Jesenice - podkreśla Leszek Laszkiewicz.
Przeciwko Medveszczakowi zdobył jednak bramkę. - To powinno być dobrym prognostykiem na przyszłość. Ucieszyła mnie też bramka, którą zdobył starszy brat Daniel; Marek Stebnicki świetnie przyblokował rywala przy bandzie, ja wjechałem między dwóch obrońców, a Daniel tylko przyłożył kija. W play-off na pewno będę strzelał tak, jak na początku rozgrywek - zapewnia hokeista.
Autor: WJ
Tagi: hokej