Kibole o zadymie
Treść
Oto relacja młodych ludzi, którzy przedstawiają się jako fani Unii Oświęcim, a - po zadymie na stadionie czechowickiej Walcowni - zostali przez media w całej Polsce okrzyknięci pseudokibicami i chuliganami. Nie komentujemy ich wypowiedzi. Daliśmy się chłopakom wygadać, chcąc poznać ich punkt widzenia, motywacje. Próbując zrozumieć. Niech sami Czytelnicy ocenią treść opowieści i zastosowaną przez kiboli argumentację.
Wszyscy zwrócą zapewne uwagę na charakterystyczne zdania typu: nikt nie miał pojęcia, jaki jest wynik", czy nas to kręci". Wielu Czytelników zada sobie proste pytanie: co to ma wspólnego ze sportem. Niektórych ta relacja rozśmieszy, innych przerazi, większość pewnie - zasmuci.
Dwaj cytowani kibole pochodzą z Brzeszcz, jeden z Oświęcimia. Wszyscy są uczniami.
- Do pociągu z Trzebini do Czechowic na stacji w Oświęcimiu wsiadło nas około 25. W pociągu były już mniej więcej 50 ludzi z Fabloku Chrzanów i Victorii Jaworzno. Do tego w Brzeszczach dołączyło 15 naszych ziomków. Miesiąc temu zawarliśmy nieformalne porozumienie pomiędzy naszymi klubami - o wzajemnym wsparciu na meczach podwyższonego ryzyka. Do Czechowic - Dziedzic dojechaliśmy w miarę spokojnie. Naszym celem było dotarcie na stadion Walcowni, gdzie chcieliśmy wspierać Victorię Jaworzno w meczu z gospodarzami. Na dworcu czekała na nas grupa około 20 miejscowych kibiców, którzy myśleli, że przyjadą tylko chłopaki z Jaworzna. Jak nas zobaczyli, zaczęli uciekać. Dopadliśmy tylko kilku. Potem, ze śpiewem na ustach, ruszyliśmy w kierunku stadionu. Po drodze naszymi ofiarami padło kilka śmietników i szyb samochodowych. Pojawiła się policja, ale nie wysiadali z samochodów. Byli chyba bardzo zaskoczeni. A przecież na ten mecz umawialiśmy się od dwóch miesięcy przez internet!
- Na stadion weszliśmy, oczywiście, bez biletów. Interweniowało ze siedmiu ochroniarzy, ale nie mieli szans. Policja i straż miejska nie opuszczały samochodów. Na samym obiekcie, zamiast zająć trybunę dla gości, rozsiedliśmy się na głównej. Przegoniliśmy miejscowych i wywiesiliśmy nasze flagi. Nikt nie oponował. Po pięciu minutach pojawili się prewencyjni" z Bielska. Doszło do bitwy: około 100 policjantów przeciwko nam. Niestety, przegraliśmy. Zaczęli spychać nas w kierunku przejścia w kształcie klatki. Tam nas spacyfikowali. Byli brutalni. Chcieli nam zabrać szale i flagi. Kilkunastu zakuto w kajdanki. Zabronili nam śpiewać. Bardzo zabawna w tym wszystkim była sytuacja, kiedy jeden z naszych powiedział, że jest miejscowy. Pały" go wypuściły i życzyły miłej zabawy. Jeżeli chodzi o mecz, to nikt nie miał nawet pojęcia, jaki jest wynik.
- Ze stadionu wypędzili nas po pierwszej połowie, twierdząc, że prowadzą nas na pociąg. Wszyscy jednak trafiliśmy do komisariatu. Tam nas przeszukano i ponownie spisano. Musieliśmy też dmuchać w alkomat. Efektem było to, że 30 naszych pojechało na Izbę Wytrzeźwień do Bielska. Kilku trafiło na izbę dziecka, jeden z naruszonym obojczykiem. Resztę, czyli koło 40 osób, trzymali przez następne 7 godzin w pokoju 5 na 5. Po drugiej w nocy, specjalnym starem, porozwozili nas po domach. Przejechaliśmy kolejno przez Brzeszcze, Oświęcim, Chrzanów i Jaworzno. Już w poniedziałek, o godzinie 10., mieliśmy sprawę w sądzie w Pszczynie. Ale tam tylko jeden z nas został ukarany. Reszcie zmieniono tryb z przyśpieszonego na normalny i sprawę mamy dopiero 20 listopada. Ośmiu kolegom postawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy i zatrzymano na sankcji na trzy miesiące.
- Po co to wszystko? Bo jesteśmy, byliśmy i będziemy kibicami. Czasami dzieję się jak teraz, ale przecież nie na co dzień. Wielu z nas jest studentami i świetnie radzi sobie w życiu. Niektórzy to chłopcy z dobrych domów. Ich starzy nie mają nawet pojęcia, co robią ich dzieci. Prawda jest taka, że nas to po prostu kręci.
Policja zarekwirowała kasetę wideo, na której jeden z uczestników zajść w Czechowicach nagrał całą zadymę (odebrano mu ją w trakcie przeszukania na komendzie). Zrealizowany w ten sposób film miał być opublikowany na stronie , gdzie podobne grupy chełpią się swoimi wyczynami.
Będzie jedynie materiałem dowodowym w sprawie.
Albert Bartosz
Siekiery i maczeta
18 października, godzinę po rozpoczęciu meczu, pseudokibice Victorii Jaworzno - wspierani przez sojuszników z innych klubów, m.in. fanów Unii Oświęcim - pojawili się na stadionie Walcowni Czechowice. Zdaniem czechowickiej policji, ich jedynym celem było wywołanie zadymy. a zaczęli rozrabiać tuż po opuszczeniu pociągu. Kilku weszło do sklepu spożywczego i okradło go na oczach ekspedientki. Na pobliskim skrzyżowaniu skopali samochód. Na stadion wtargnęli bez biletów, pokonując ochroniarzy. Zaczęli dewastować ogrodzenie, krzesełka i zaczepiać innych kibiców. Gdy do akcji wkroczył oddział prewencji, zaatakowali funkcjonariuszy. Kibole byli uzbrojeni w: siekiery, noże, drewniane pałki, maczetę, łańcuch, metalową rurkę. Jeden policjant i dwóch chuliganów zostało lekko rannych. Policja zatrzymała 60 osób. Ósemce zatrzymanych pod zarzutem czynnej napaści na funkcjonariuszy grozi kara do 10 lat więzienia. Pozostali odpowiedzą za zakłócenie ładu i porządku.
Autor: WJ