Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jeśli trzeba się porwać, to się porwijmy

Treść

Hokejowa ekstraklasa: Zmiany w terminarzu są nieuniknione. Nie można bać się konstruktywnej korekty. Na przygotowania olimpijskie hokeistów pieniądze popłyną z państwowej kasy

Ostatnio w hokejowym światku zawrzało. Zarząd Polskiego Związku hokeja na Lodzie w połowie sezonu zasadniczego zamierza zmodyfikować kalendarz rozgrywek ekstraklasy. Niektórzy mówią wprost, że Kazimierz Woźnicki, prezes Dworów Unii i jednocześnie wiceprezes PZHL, dlatego chce dopuścić do play-off wszystkie zespoły, bo w tym roku stawka jest tak wyrównana, i dla mistrzów Polski może zabraknąć miejsca w finałowej "czwórce", do której kandyduje sześć zespołów. Decyzje o nowej formule rozgrywek zapadną dzisiaj podczas spotkania prezesów klubów w Sosnowcu.

- Kiedy słyszę argumenty, że Oświęcim "miesza", ogarnia mnie pusty śmiech - mówi Kazimierz Woźnicki. - Przecież jesteśmy wiceliderem. Mając dwa spotkania zaległe tracimy 5 punktów do lidera z Tychów. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że równie dobrze my moglibyśmy być "w szpicy". Fakt, odmłodziliśmy w tym sezonie kadrę, ale ten zespół ciągle daje dowody na to, że będzie walczył o najwyższe cele. Zresztą podczas półfinału Pucharu Polski miło było usłyszeć złoszczących się toruńskich działaczy, którzy pokrzykiwali do swoich podopiecznych, że dają się ogrywać dzieciom - dodaje Kazimierz Woźnicki.

Propozycje zmian w kalendarzu rozgrywek pojawiły się po poniedziałkowym zebraniu zarządu PZHL. Postanowił on dać priorytet reprezentacji narodowej w solidnym przygotowaniu się do turnieju przedolimpijskiego w Rydze. Zostanie on rozegrany 10-13 lutego, a rywalami Polaków będą Łotysze, Białorusini i Słoweńcy. Wszystkie zespoły występują w światowej elicie, do której Polacy przebić się nie mogą. Kiedy dwa lata temu mieli okazję wystąpić w tym towarzystwie, na lodowiskach Szwecji, szybko wrócili tam, gdzie ich miejsce, czyli do grypy B. Po co więc szarpać się o olimpiadę z kimś, kto jest poza zasięgiem biało-czerwonych. - Po pierwsze musimy zmienić mentalność - uważa Kazimierz Woźnicki. - Takie myślenie do niczego nas nie zaprowadzi. Trzeba z uporem dążyć do celu. Mistrzostwa świata są co roku. Olimpiada raz na cztery lata. Dla wielu hokeistów może to być ostatnia szansa zagrania na igrzyskach. Poza tym, Andriej Sidorenko, w swoim "słowie wstępnym" po przyjeździe do Polski, stwierdził, że hokeiści muszą mieć w sobie duszę wojowników. Więc jeśli trzeba się porwać na mocniejszych rywali, to się porwijmy. Wiara przecież czyni cuda. Kto jeszcze dwa lata temu słyszał o młodym pływaku Pawle Korzeniowskim. Dzięki swojemu uporowi, w Atenach, był bliski medalu. Wierzę, że w następnej olimpiadzie dopnie swego - argumentuje Kazimierz Woźnicki.

Nie jest żadną tajemnicą, że pieniądze na przygotowania do turnieju olimpijskiego popłyną z państwowej kasy. - Zagraliśmy naprawdę dobre mecze podczas preeliminacji olimpijskich w Nowym Targu - twierdzi Kazimierz Woźnicki. - Przecież szef PKOl., Stanisław Stefan Paszczyk, nie przyjechał tam tylko po to, by sobie pooglądać w akcji Mariusza Czerkawskiego czy Krzysztofa Oliwę. W kuluarach toczyły się intensywne rozmowy. Do Nowego Targu zjechali najważniejsi ludzie odpowiedzialni za sport w naszym kraju, by pomóc hokejowi. Kiedy usłyszeli, że kadra ma tylko 10 dni na przygotowanie się do turnieju w Rydze, od razu złapali się za głowę. Stwierdzili, że do wykonania BPS (Bezpośredniego Przygotowania Startowego) potrzeba 21 dni. Tylko w takim okresie można przeprowadzić odpowiednie miokrocykle. Dzisiaj sport to także znajomość fizjologii. Skoro PKOl i Polska Konfederacja Sportu chcą wyłożyć na to pieniądze, dlaczego mamy z tego nie skorzystać. Grzechem byłoby w ogóle nie spróbować. Gości z Warszawy interesowało, co można wyrzucić z kalendarza, by zrealizować BPS - informuje Kazimierz Woźnicki.

Pewne jest, że ostatnia kolejka hokejowej ekstraklasy przed zgrupowaniem zostanie rozegrana 18 stycznia. Dwa dni później Sidorenko bierze w obroty reprezentantów kraju. - Jeśli zrezygnujemy z 6 rundy sezonu zasadniczego, to do play -off dopuścilibyśmy 8 drużyn. Inny wariant zakłada dogranie szóstej rundy po kwalifikacjach olimpijskich, ale wtedy do walki o medale kwalifikowałaby się tylko "czwórka" - informuje Kazimierz Woźnicki. - Nie trafiają do mnie argumenty, że skrócenie sezonu zasadniczego uszczupli klubowe kasy, bo zabraknie wpływów z biletów. Ośmiozespołowa rywalizacja w play-off w pewnym stopniu zrekompensuje wyrzucenie szóstej rundy. Mecze w pierwszej rundzie play-off na pewno będą bardziej emocjonujące niż ligowa młócka. Nie można bać się konstruktywnej korekty. Ci, którzy nie znają się na sporcie, będą tylko krzyczeć "nie". Przecież atmosfera w kadrze jest wspaniała. Jeszcze rok temu, Waldemar Klisiak, nasz kapitan nie chciał słyszeć o występach w niej, a teraz rozważa, jak pokonać hokeistów ze Wschodu. Do składu, jaki walczył w Nowym Targu dołączą jeszcze obrońcy jak Adam Borzęcki, czy Oskar Szczepaniec. Możemy zmontować naprawdę silną ekipę. Przecież nasi rywale też będą między sobą gubić punkty. Wiary, panowie, wiary. Przecież to Unia najwięcej ryzykuje, oddając swojego trenera na miesiąc do kadry przed decydującą batalią o mistrzostwo Polski. My nie narzekamy - kończy Kazimierz Woźnicki.

Po raz ostatni play-off z udziałem 8 zespołów rozegrano w sezonie 2001/02. Został on okrojony, bowiem wówczas w lidze ton nadawały 2-3 drużyny i w trosce o podniesienie poziomu sportowego lista finalistów została ograniczona do 4. Skoro obecnie w lidze tylko dwa zespoły odstają od pozostałych, można się pokusić o powrót do wcześniejszego modelu.

Jerzy Zaborski


Ile można stracić spotkań w 6. rundzie przed własną publicznością

Dwory Unia: 4 mecze (Cracovia, Tychy, Sanok, Katowice)

TKH Toruń: 5 meczów (Tychy, Sanok, Cracovia, Unia, Podhale)

GKS Tychy: 3 mecze (Katowice, Podhale, Sanok)

Cracovia: 4 mecze (Sanok, Podhale, Tychy, Stoczniowiec)

Stoczniowiec: 5 meczów (Sanok, Toruń, Katowice, Unia, Tychy)

Podhale: 2 mecze (Unia, Stoczniowiec).


Autor: WJ