Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jarosław Kłys - "Ostatnie słowo będzie należało do nas"

Treść

Obrońca Dworów Unii Jarosław Kłys stawia na 7 spotkań w tegorocznym finale ligi. Przypuszcza, że będą one równie zacięte, jak te przed 7 laty, gdy oświęcimianie przełamali hegemonię Podhala.

- Właśnie opowiadałem Milanowi Filipiemu i Mirkowi Javinowi o pamiętnym meczu w Oświęcimiu z Podhalem, który podobnie, jak ostatnia potyczka z GKS Tychy, zakończyła się naszą wygraną 1-0. Wtedy tamto zwycięstwo po golu Sławka Wielocha dało nam tytuł mistrza Polski. Ze wszystkich finałów właśnie tamten wspominam najczęściej, może dlatego, że było to dla mnie pierwsze mistrzostwo, a na dodatek zdobyte w bardzo dramatycznych okolicznościach. W tym roku może być podobnie - sądzi Jarosław Kłys, który zdobył z Unią łącznie 6 tytułów mistrza Polski.

W pierwszym finale zagrał jednak już za czasów czeskiego szkoleniowca Zbynka Neuvirtha, gdy wrócił po sezonie z SMS Sosnowiec. Potem był czas Andrieja Sidorenki i właśnie pierwsze tytuły. Oświęcimski obrońca jest przekonany, że jego kolekcja powiększy się o kolejne trofeum, ale walka będzie z pewnością twarda do samego końca.

- Myślę, że w tym roku potrzeba będzie 7 spotkań, aby wyłonić mistrza. Jak pokazały mecze z Tychami, jesteśmy przygotowani do konfrontacji, które są także wielką wojną nerwów. Przypomnę, że nasz zespół nie po raz pierwszy pokazał charakter. Przed dwoma laty wyszliśmy przecież z większych opresji podczas finałów z GKS Katowice. Wtedy także doszło do 7 spotkań i każde do końca trzymało w napięciu. Myślę, że z takiego przebiegu finału najbardziej powinni być zadowoleni kibice, oczywiście przy założeniu, że ostatnie słowo będzie należało do nas - dodaje Jarosław Kłys.

Jego zdaniem, ciężkie boje z Tychami z półfinale zahartowały zespół, chociaż pewnie Podhale ma obecnie więcej atutów. - Oceniając rywali z pozycji obrońcy, trzeba powiedzieć, że nowotarscy napastnicy są groźniejsi. Dlatego zdajemy sobie sprawę, że czeka nas ciężki bój, chociaż należy pamiętać, że w hokeju broni się cały zespół i cały atakuje. Osobiście mam nadzieję, że uda mi się także wesprzeć właśnie kolegów w ataku. Przy dużym pressingu strzały z niebieskiej mogą być ważną bronią. Z Tychami nie zawsze się to udawało, być może dlatego, że rywale nam to uniemożliwili - zwraca uwagę obrońca Dworów, który ma nadzieję, że z Podhalem znajdzie się i na to sposób, a on osobiście także wpisze się do protokołu, jako strzelec jednego z goli.



Autor: WJ

Tagi: unia hokej dwory uniadwory dworyunia