Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hejnał Kęty - Koszarawa Żywiec 0-0

Treść

Hejnał: Szymalski - Łysoń, Tomala, Berestko - Anioł, Żmuda, Drabek, Macura, Młocek - Bąba, Bukowski oraz Matyszkowicz, Drewniany, Jurecki, Strzeżoń, Nowak.

Garstka kęckich kibiców, oglądająca mecz obawiała się pogromu z wiceliderem IV ligi bielskiej. Wszak ostatnio piłkarze Hejnału (V liga wadowicka) w każdym meczu tracili regularnie po kilka bramek. Co bardziej złośliwi zaczęli ich określać leniwcami.

Tym razem Hejnał potraktował to spotkanie bardzo prestiżowo. - Wystąpiliśmy w nim już w kadrze zbliżonej do tej, jaką będziemy mieli w lidze - mówi Włodzimierz Kowalczyk, który pod nieobecność trenera Grzegorza Mleczki prowadził zespół. - Zmiany były wymuszone, jak choćby zejście Żmudy, który w 44 min nabawił się kontuzji. Pozostałe przeprowadziliśmy w końcówce spotkania, by każdy miał okazję pograć z czwartoligowcem - dodaje Włodzimierz Kowalczyk.

Mecz był doskonałą okazją dla Hejnału do przećwiczenia defensywnego wariantu gry. Obrońcy spisywali się nieźle, a kiedy zdarzyła im się drobna wpadka, to na posterunku był Szymalski. Raz kęckiego bramkarza uratował słupek, a kiedy zawodnik gości przymierzył się do poprawki, Szymalski nie dał się zaskoczyć. - Piłkarze Koszarawy oddali jeszcze dwa strzały w środek bramki i na tym ich aktywa się skończyły - uważa Włodzimierz Kowalczyk. - Nie podlega żadnej dyskusji, że piłkarsko byli bardziej dojrzali. Szybko pogrywali sobie na środku boiska, ale ich akcje kończyły się na naszym przedpolu. My też mogliśmy się pokusić o bramkę. Po przerwie Drewniany wywalczył piłkę w środku pola, po kilkudziesięciometrowym rajdzie trafił w słupek, potem starał się jeszcze poprawić, lecz bramkarz był na posterunku - dodaje Włodzimierz Kowalczyk.

Trener po powrocie z urlopu ze spokojem przyjął wiadomość o wysokich porażkach swoich podopiecznych 1-6 z Kleczą i 1-8 z Wilamowicami. Jednak od poniedziałku zarządził obóz dochodzeniowy. Nie chodzi oczywiście o to, by katować piłkarzy fizycznie. - Okres urlopowy w drużynie dobiega końca, więc można w końcu zebrać wszystkich i popracować dużo z piłkami czy nad taktyką - mówi Włodzimierz Kowalczyk. - Jeśli chłopcy w lidze będą do swoich obowiązków podchodzić tak, jak do meczu z Koszarawą, to nie powinno być źle - ma nadzieję Włodzimierz Kowalczyk.

W pierwszym meczu ligowym Hejnał Kęty wyjeżdża do Kleczy Dolnej. - Będzie okazja do wzięcia rewanżu za sparing. Być może wysokie w nim zwycięstwo uśpi nieco czujność kleczan - zastanawia się Kowalczyk.

Kadra Kęt wprawdzie została okrojona, ale młodzież Hejnału raz jeszcze dostanie szansę pokazania się. W środę, w Wilamowicach zagrała z juniorami Górnika Jastrzębie, występującymi w śląskiej lidze wojewódzkiej. - Tego samego dnia większość seniorów była zaangażowana w rozgrywki zakładowe, w których pracują, a w sobotę gramy już Puchar Polski - kończy Włodzimierz Kowalczyk.

W środę Koszarawa wygrała 1-0 z Walką w Zabrzu.


Autor: WJ

Tagi: hejnał kety