Gradobicie w Kętach
Treść
Około 20 minut trwała ulewa z gradobiciem późnym popołudniem w niedzielę, ale wystarczyło to, by zerwane były linie energetyczne, zniszczony samochód, pozalewane piwnice i wstrzymany pociąg w Kętach. Na szczęście nikt z mieszkańców nie ucierpiał podczas nawałnicy.
- W samych Kętach mieliśmy około 30 interwencji, na przykład przy powalonych drzewach, pozalewanych piwnicach - opowiada Józef Szafran, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej z Kęt.
Na os. 700-lecia drzewo spadło na zaparkowanego fiata punto. Z kolei przy ul. Świętokrzyskiej uderzenie pioruna powaliło orzech, który uszkodził płot, balkon i kawałek dachu.
Z powodu uszkodzenia trakcji i zwalonego na tory drzewa, trzeba było wstrzymać pociąg relacji Kęty - Bielsko-Biała. W kęckim Domu Kultury zalało dwie piwnice, a na ul. Młodzieży Polskiej zerwana linia niebezpiecznie iskrzyła, więc strażacy musieli zabezpieczyć teren do momentu przybycia pogotowia energetycznego.
- Najbardziej ucierpiało centrum miasta i dzielnica Podlesie - mówi komendant Szafran. Mieszkańcy Podlesia mówią, że grad u nich miał wielkość małych jaj.
Przy interwencjach pracowało do późnej nocy ok. 80 strażaków. Rezerwy ściągali z Andrychowa, Brzeszcz, Jawiszowic i Oświęcimia. - Gotowość bojowa objęła jednak całą gminę Kęty - zaznacza komendant Szafran. - Na szczęście nikt nie ucierpiał i na szczęście nie potwierdziła się informacja, że drzewo przygniotło dzieci na os. 700-lecia.
Na razie nie da się oszacować strat, jakie wyrządziła niedzielna burza. Strażacy obawiają się, żeby sytuacja się nie powtórzyła, bo prognozy meteorologiczne nie są krzepiące.
Do rana w poniedziałek w pocie czoła uwijali się też pracownicy Rejonu Energetycznego Kęty. - Na liniach średniego napięcia mieliśmy w sumie 24 wyłączenia - relacjonuje Franciszek Lisowski, dyrektor Rejonu. - Pioruny uszkodziły też głowicę na kablu średniego napięcia w elektrowni Żar w Międzybrodziu, wyłącznik w oczyszczalni Brzeszcze, transformator na wymiennikach, odłącznik w wodociągach w Podlesiu, izolatory itp. Na niskim napięciu mieliśmy ponad 40 uszkodzeń. 19 linii było wyłączonych na krótko, a 5 na dłużej.
Przy urządzeniach do rana pracowało 6 brygad 2-3-osobowych i dwie "ciężkie" - 5-6-osobowe. "Nabiły" 107 godzin nadliczbowych. Wczoraj rano wszyscy już mieli zasilanie, energetycy kończyli załatwiać ostatnie reklamacje, wymieniane były kable w Międzybrodziu i przewody na przęsłach.
- Straty będą znaczne, dopiero jednak musimy wszystko podliczyć - powiedział nam dyrektor Lisowski.
Autor: WJ
Tagi: gradobicie