Gra o biznes
Treść
Założone trzy lata temu w Oświęcimiu Centrum Biznesu Małopolski Zachodniej miało wspierać lokalną przedsiębiorczość i pozyskiwać środki zewnętrzne, np. z Unii Europejskiej. Były efekty. Jednak konflikt o to, kto ma tą spółką rządzić, całkowicie sparaliżował jej działania. Spór trwa od pół roku.
Spółka wystartowała w ostatnim kwartale 2001 roku. Jej udziałowcami zostały: Gmina Miasto Oświęcim - 500 udziałów o wartości 250 tys. zł, Gmina Oświęcim - 160 udziałów o wartości 80 tys. zł i Powiat Oświęcimski - 10 udziałów za 5 tys. zł. Symboliczny wpływ na CBMZ, po dwa udziały, uzyskały również Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego S. A. w Krakowie i Fundusz Promocji Gospodarczej Regionu Krakowskiego.
W latach 2002 i 2003, w okresie budowy, Centrum przyniosło odpowiednio 13 tys. i 3 tys. zł straty na działalności podstawowej. Ale efekty pracy były coraz lepsze. - W 2003 roku pojawił się wyraźny trend wskazujący na możliwy szybki rozwój CBMZ - opisuje ówczesny prezes Krzysztof Passella. - Z naszych usług skorzystało w tym czasie 170 przedsiębiorstw, 373 osoby fizyczne. Pozyskaliśmy dla przedsiębiorców 2 mln 038 tys. zł.
Wszystko wskazywało na to, że już w pierwszym półroczu 2004 Centrum zrealizuje założenia, jak za cały rok 2003. Klienci ustawiali się w kolejce, były nowe zlecenia, renoma spółki rosła, chciały do niej przystąpić kolejne gminy: Łapanów w powiecie bocheńskim i Racławice z miechowskiego. - Wystarczyło tylko podpisać umowy - podkreśla eksprezes.
Honor i reputacja
Do zawarcia owych umów nigdy jednak nie doszło.
- W połowie kwietnia prezydent Janusz Marszałek oficjalnie poinformował wójta gminy wiejskiej Andrzeja Bibrzyckiego, iż zamierza jako większościowy udziałowiec dokonać zmiany w zarządzie CBMZ powołując nowego prezesa - Kazimierza Szostka. Swój zamiar prezydent potwierdził również na łamach prasy - opowiada Passella, który wówczas uniósł się honorem i złożył rezygnację.
Podobnie postąpili wszyscy pracownicy spółki. - Współpraca z kreowanym na nowego szefa CBMZ Kazimierzem Szostkiem nie była możliwa. Nie cieszył się on dobrą reputacją. Nie chcieliśmy firmować jego posunięć swymi nazwiskami - wyjaśnia Passella.
Żeby było ciekawiej, były prezes CBMZ trzy miesiące temu zastąpił Kazimierza Szostka na stanowisku prezesa - bliźniaczej - Agencji Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej.
- Otrzymałem zadanie: wyciągnąć ARZCh z poważnych kłopotów spowodowanych posunięciami poprzedniego zarządu. Myślę, że się to udaje - komentuje Passela.
Centrum Biznesu - ale prywatne
Konfliktu w CBMZ nie udało się zażegnać. Chyba nikt tak naprawdę nie próbował. Pracownicy odeszli. Założyli własną firmę: Centrum Biznesu - i wynajęli biuro piętro wyżej. Drzwi CBMZ zaplombowano. Klienci albo odchodzili z kwitkiem, albo... szli na wyższe piętro, do byłych specjalistów z CBMZ.
- Nie ukrywam, że Centrum Biznesu przejęło większość klientów CBMZ. Bo taka jest natura tych usług, że klient idzie za specjalistą - tłumaczy szczerze Krzysztof Passella.
Centrum Biznesu - już prywatne - przejęło jak widać połowę nazwy CBMZ. Ma również identyczne logo. - Nazwa i logo CBMZ należały do Andrzeja Skrzypińskiego, pierwszego prezesa tej firmy, obecnie wiceburmistrza Chełmka - wyjaśniają pracownicy prywatnego Centrum.
- Przekazał nam je - dodaje Passella.
Solidarni pod ścianą
Byli pracownicy CBMZ twierdzą, że nie mieli wyjścia. Uważają, że postawiono ich pod ścianą. - Musieliśmy z czegoś żyć. Choć to wiązało się z ryzykiem, założyliśmy firmę. Współpraca z panem Szostkiem i prezydentem Marszałkiem nie była już w tym momencie możliwa. Zachowaliśmy się solidarnie w stosunku do prezesa Passelli - dodają.
- Żałuję, że tak to się potoczyło - komentuje Małgorzata Grzywa, obecnie wiceprezes CB. - CBMZ miało przed sobą dobre perspektywy, bo jako spółka tworzona przez samorządy posiadała dużą wiarygodność. Teraz jest na pewno ciężej, ale działamy na własny rachunek i reguły gry są czytelne.
Grzywa podkreśla, że największym kapitałem CBMZ byli właśnie ludzie. - Wspaniały, młody zespół, osoby chcące się uczyć, niektórzy z nas robią teraz doktoraty - uzupełnia.
Passella i Grzywa nie czują się winni rozpadu CBMZ. Uważają, że zareagowali racjonalne i zgodne z prawem. - W kwietniu, po oficjalnych deklaracjach prezydenta o zmianie szefa CBMZ, podjęliśmy decyzję o założeniu Centrum Biznesu. 31 maja przestałem być prezesem CBMZ. 26 czerwca nowa spółka została wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego. W ostatnim miesiącu pracy w CBMZ byłem jednocześnie udziałowcem CB. Posiadałem jednak tylko 5,7 proc udziałów, co jest zgodne z prawem. Gdybym miał ponad 10 procent będąc zarazem szefem spółki publicznej, automatycznie traciłbym to stanowisko - rozwiewa wątpliwości Krzysztof Passella.
Nowy prezes - nowe kłopoty
15 listopada, po korowodach związanych z przeprowadzeniem konkursu na nowego prezesa CBMZ, w siedzibie firmy pojawił się Marek Stec. - Jest on na pewno świetnym informatykiem, nie wiem jednak, czy posiada odpowiednie kwalifikacje do zarządzania CBMZ - komentuje Mariusz Sajdak, przedstawiciel Gminy Oświęcim w Radzie Nadzorczej CBMZ. - Nie uczestniczyłem w jego wyborze, ponieważ nie zostałem o tym poinformowany. Był telefon o spotkaniu, ale nikt nie powiedział, że będą wybierać prezesa!
Sajdaka niepokoją również żądania finansowe nowego szefa CBMZ. - Słyszałem pierwotnie o kwocie 7-8 tys. zł - twierdzi - Myślę, że teraz, gdy startujemy od zera, stać nas najwyżej na 3,5 tys. Passella miał 3 tys. brutto i to w czasie, gdy CBMZ działało. A działało nieźle. Mam jednak do niego żal, że odchodząc nie zostawił po sobie następcy.
Wójt Gminy Oświęcim również nie jest całkowicie przekonany co do słuszności wyboru nowego prezesa. - Nie skreślałbym od razu pana Steca. Ale jeśli chce tak dużo zarabiać, to niech najpierw udowodni, że potrafi zarządzać - mówi Bibrzycki.
I ubolewa, że na skutek konfliktu pomiędzy prezydentem Marszałkiem a prezesem Passellą działalność CBMZ została sparaliżowana. - Cele były szczytne, a efekt widzimy - kwituje.
Prezes Marek Stec uważa, że nie ma nic dziwnego w tym, że chce dużo zarabiać. Jednak przez pierwsze pół roku będzie dostawał nie 7-8, lecz 4,5 tys. zł. - Potem zobaczymy - mówi.
Starosta nie chce firmować
Na ostatniej sesji Rady Powiatu dość nieoczekiwanie pojawił się pomysł, aby starostwo zbyło swe udziały w CBMZ. To ciekawe, bo do tej pory zarówno prezydent, jak i zarząd powiatu, zapewniali, iż współpraca układa się znakomicie. Starosta uważa jednak, że pewne fakty przemawiają za wycofaniem powiatu z CBMZ. - Drzwi Centrum były miesiącami zabite na głucho. A czynsz trzeba było płacić - nie ukrywa rozczarowania Józef Kała. - Nie możemy ponosić odpowiedzialności za działania większościowego udziałowca, czyli mającego 75 proc. udziałów miasta Oświęcim. Mając ok. 1,5 procenta nie możemy realnie wpływać na kierunek rozwoju CBMZ. A skoro tak, należy się zastanowić, czy warto tam być.
Jego zdaniem, szansa na dynamiczny rozwój CBMZ oczywiście istnieje, ale są i zagrożenia. - Stawiając problem na radzie powiatu chcieliśmy to uzmysłowić radnym. W obecnej sytuacji firmujemy działania urzędu miasta, na które nie mamy żadnego wpływu - dodaje starosta. A o poprzednim zarządzie CBMZ mówi: - Byłem raczej zadowolony ze współpracy. Odnoszę wrażenie, że rezygnując pan Passella nieco wyszedł przed szereg. Bo pewnie byśmy go bronili - przypuszcza. - Zdarzyła nam się nawet potem współpraca z tym nowym, prywatnym Centrum Biznesu - dodaje.
Kant na dwie litery?
Z kolei prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek sugeruje, aby informacji o tym, jak układała się dotychczasowa współpraca pomiędzy udziałowcami CBMZ, szukać we wcześniejszych publikacjach Dziennika. - Wszystkiego można się dowiedzieć z artykułu z 1 października 2004 pt. "Kant na dwie litery" - przekonuje prezydent: "Rada nadzorcza nie miała uwag do pracy zarządu i przyjęła jego sprawozdanie (za 2003 r. - red). W tym czasie jednak już coś zaczęło się psuć. Kiedy wiosną tego roku Janusz Marszałek, prezydent Oświęcimia, przedstawił staroście i wójtowi nowego kandydata ma prezesa CBMZ, Passella nie wytrzymał. Wysłał list otwarty do mediów, w którym krytykował Marszałka i jego zamiary. Groził, że odejdzie wraz ze wszystkimi pracownikami... Przeciwny prezydenckim planom był również Paweł Śpiewak, ówczesny przewodniczący rady nadzorczej CBMZ. - Byliśmy pewni, że miasto przeforsuje swojego kandydata, a nie chcieliśmy mieć z tym nic wspólnego, bo uważaliśmy, że on rozłoży spółkę, zrujnuje ją - wyjaśnia.
Prezydent nie miał żadnych możliwości przeforsowania swojego pomysłu wbrew woli wójta i starosty... Po zmianach w czerwcu i lipcu w skład rady nadzorczej CBMZ wchodziły cztery osoby - dwóch przedstawicieli miasta oraz po jednym wójta i starosty. W razie równowagi głos decydujący należał do przewodniczącego rady. Przewodniczącym był Paweł Śpiewak... Mógł on liczyć przynajmniej na wsparcie przedstawiciela wójta, któremu również nie podobała się prezydencka koncepcja rozszerzenia działalności CBMZ. Jak się okazało, nowy kandydat przepadł z kretesem w tajnym głosowaniu... Z nieoficjalnych informacji wynika, że nastąpił rozdźwięk między udziałowcami CBMZ..."
Z oficjalnych informacji wynika, że u źródeł tego rozdźwięku leżała podjęta wiosną próba narzucenia przez Janusza Marszałka mało wiarygodnego kandydata na stanowisko szefa CBMZ. Miał nim zostać wspomniany Kazimierz Szostek, uważany w Chrzanowie za głównego winowajcę kryzysu tamtejszego odpowiednika CBMZ.
- Z Agencji Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej pan Szostek został zwolniony. Toczy się przeciwko niemu kilka postępowań komorniczych. Ja naprawiam jego błędy - stwierdza Passella.
PAWEŁ PLINTA
Autor: WJ
Tagi: cbmz