Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Drugie starcie Dworów przeciwko Wojasowi Podhale

Treść

Kolejny mecz Dworów z nowotarskim Podhalem rozpoczął się tak samo, jak pierwsze spotkanie tych drużyn w Oświęcimiu. Pod Tatrami oświęcimianie szybko zaaplikowali rywalom trzy bramki, ale skończyło się ich wygraną tylko 4-3. W pierwszym meczu tych drużyn Dwory wygrały 4-2.
Tajną bronią górali na pokonanie mistrzów Polski miał być 22-letni środkowy napastnik Patryk Moskal, który z młodzieżową reprezentacją Czech sięgał po mistrzostwo świata. Imponował bardzo dobrą jazdą na łyżwach, ale był chyba zbyt szybki dla kolegów, którzy nie zawsze nadążali za jego akcjami. - Zdecydowałem się go ustawić razem ze Zbyszkiem Podlipnim i Januszem Hajnosem. Okazuje się, że nawet nasi najwięksi rutyniarze mieli problemy ze znalezieniem wspólnego języka z nowym partnerem. Zazwyczaj to właśnie ze strony Hajnosa i Podlipniego rywale mogą spodziewać największego zagrożenia, a tym razem byli najmniej widoczni - mówi trener Podhala Andrzej Słowakiewicz. - Jednak świetną partię rozegrały pozostałe dwie formacje. To świadczy o tym, że nasz zespół ma ogromne możliwości i z czasem dojdziemy do wysokiej formy. Powtórzę raz jeszcze, że nieszczęśliwy trochę jest kalendarz rozgrywek. Trzy potyczki z Unią we wrześniu mogą sprawić, że mistrzowie Polski uciekną nam i potem nie będą mieli gdzie tracić punktów - dodaje Słowakiewicz.

Trener Karel Suchanek w meczach przeciwko najgroęniejszemu rywalowi po raz kolejny zastosował taktyczny wariant z wpuszczaniem formacji Adriana Parzyszka przeciwko najlepszemu atakowi górali. Po raz kolejny zdało to egzamin. - Nie powiedziałbym, że szybkie prowadzenie uśpiło czujność moich zawodników - mówi trener Dworów oświęcimski szkoleniowiec. - W takich spotkaniach nie można sobie pozwolić na moment dekoncentracji. Gdyby przy stanie 3-0 Parzyszek wykorzystał jeszcze przynajmniej dwie pozycje, być może odebralibyśmy rywalom resztę ochoty do gry - dodaje Suchanek.

Podhalanie jeszcze w pierwszej odsłonie złapali kontakt bramkowy, a po przerwie doprowadzili do remisu. - Gdybyśmy trochę lepiej grali w liczebnej przewadze pewnie udałoby nam się przynajmniej doprowadzić do dogrywki, a w niej los mógłby się do nas uśmiechnąć - Andrzej Słowakiewicz rozważa różne warianty zdarzeń. - Dzisiaj Baranyk grał z gorączką i sił wystarczyło mu na dwie tercje. Oświęcimianie pokonali nas rutyną. Oni od lat grają w tym samym składzie. Jednak w tym spotkaniu bramki dla mistrzów Polski nie były wynikiem jakichś finezyjnych akcji, ale mocnych uderzeń z dystansu.

- Wygraliśmy, bo szczęście było z nami, ale bez niego w sporcie niewiele przecież można zdziałać - podsumował Karel Suchanek.



Autor: WJ

Tagi: hokej unia dwory dwory-unia unia-dwory podhale