Dobry prognostyk
Treść
Hokeistom Dworów Unii Oświęcim nie wyszedł ostatni sprawdzian przed ligą. Mistrzowie Polski na turnieju w Czechach zajęli 3. miejsce, przegrywając 2-4 na jego otwarcie ze Sternberkiem. W tym meczu napastnikom nie udało się strzelić ani jednego gola. Trafiać zaczęli dopiero w "małym finale".
Najskuteczniejszym z napastników był Adrian Parzyszek, który przeciwko Przerovovi (6-4) zdobył dwa gole. - Pierwszego udało mi się strzelić z dobitki po strzale Mariusza Dulęby. Natomiast za drugim razem wygrałem pojedynek sam na sam z bramkarzem - mówi hokeista.
Dla Parzyszka poprzedni sezon był bardzo udany, z 62 punktami za 27 bramek i 35 asyst został najlepszym "kanadyjczykiem" mistrzowskiego zespołu. - Mam nadzieję, że dwie bramki strzelone w Czechach były zwiastunem mojej dobrej formy. Przecież w lidze zawsze nieźle mi szło. Dziwną blokadę miałem podczas ostatnich mistrzostw świata dywizji I w Budapeszcie, ale nie chciałbym już do tego wracać - dodaje zawodnik.
W pierwszym meczu czeskiego turnieju przeciwko Sternberkowi trafiali obrońcy: Zamojski i Gonera. - Faktycznie, jakoś żadnemu z napastników nic nie chciało wejść. Jednak bywają takie mecze, kiedy rywalowi wchodzi dosłownie wszystko. To było jedno z takich spotkań. W każdym elemencie hokejowego rzemiosła byliśmy od nich lepsi. W końcu jesteśmy mistrzami Polski, a naszymi przeciwnikami były pierwszoligowe zespoły, czyli z zaplecza czeskiej ekstraklasy. Nie zagraliśmy w tym spotkaniu na pełnych obrotach. Gdybyśmy pokazali przynajmniej połowę swoich możliwości, nie przegralibyśmy tego spotkania i na pewno dotarlibyśmy do finału imprezy. W nim byłoby już o wiele ciężej, bowiem gospodarze z pewnością nie dopuściliby do tego, żeby wygrali go goście. Przecież dwa lata temu w Prostejovie "przekręcony" został w Pucharze Kontynentalnym katowicki GKS - przypomina oświęcimski zawodnik.
Przed rozgrywkami Dwory Unia są głównym kandydatem do obrony tytułu mistrzowskiego. - Trudno, żebyśmy nie byli, skoro od 6 lat nikt nie możne pozbawić nas mistrzowskiej korony. Naszymi najgroźniejszymi przeciwnikami wydają się być Tychy i Podhale. Możliwości pierwszych mieliśmy okazję poznać. O Podhalu słyszy się wiele dobrego. Wygrali turniej za południową granicą. Tylko żeby nie wystrzelali się przed sezonem. Czy uda nam się przejść sezon bez porażki? Tego nie jesteśmy w stanie zagwarantować. Mistrzostwo zdobyliśmy bez problemu, a mimo to w lidze przegraliśmy kilka spotkań. Zawsze może zdarzyć się jakiś słabszy dzień. To jest tylko sport - kończy Parzyszek.
Autor: WJ