Czas nauki
Treść
Młodzież oświęcimskiej Soły zdobywa dopiero ligowe doświadczenie dlatego wahania formy są zjawiskiem normalnym
Kumulacja kojarzy się zazwyczaj z dużymi wygranymi pieniężnymi w Totalizatorze Sportowym. Ostatnio nawet jedna z głównych wygranych padła w Oświęcimiu. Wiele do "wyjęcia" w oświęcimskiej klasie A, w ostatnim okresie, mieli piłkarze Soły. Oni mieli także swoją kumulację, tyle że spotkań z przeciwnikami będącymi w ich zasięgu. Wszystko oczywiście w związku nadrabianiem zaległości spowodowanymi obchodami jubileuszu 85-lecia, czy pożaru budynku klubowego.
Komplet punktów pozwoliłby podopiecznym Józefa Gembali włączyć się do czołówki tabeli. Oczywiście nie chodzi o to, by Soła miała walczyć o awans, bo w tym sezonie nie to jest głównym celem zespołu. Jednak właśnie trzymanie się w czubie tabeli pozwoliłoby uniknąć niepotrzebnych nerwów, związanych z walką o utrzymanie.
Pierwszym meczem solarzy, rozgrywanym w cyklu niedziela-środa-niedziela, była potyczka na własnym boisku z Zatorem. Zakończyła się ona porażką oświęcimian 1-2. - Wtedy miałem zespół z łapanki - podkreśla trener Soły Józef Gembala. - Sytuacja kadrowa była tak tragiczna, że w wyjściowej "jedenastce" znalazł się Mariusz Bobla, który po kilkuletniej przerwie zaliczył kilka treningów. Chwała mu za to, że podjął się takiego wyzwania. Do przyjścia na ławkę rezerwowych zgodził się też chory Sobanik. Zrobił to tylko dla mnie, bym nie był osamotniony na ławce rezerwowych - podkreśla szkoleniowiec.
Potem przyszło zwycięstwo 2-0 z Osiekiem. - W tym spotkaniu często ręce same składały się do oklasków - uważa trener Gembala - Wiele naszych akcji było płynnych i prowadzonych w bardzo szybkim tempie. Szkoda, że nie udało nam się podreperować konta bramkowego, a okazje ku temu były - dodaje szkoleniowiec.
W ostatnią niedzielę solarze przegrali w Jawiszowicach 0-4 (0-2). - W tym spotkaniu doszły nam kolejne ubytki kadrowe. Nie było Daniela Kornasia, który powoli wyrasta na lidera zespołu - uważa Józef Gembala. - Michał Tobik był chory, a po kwadransie boisko musiał opuścić Maciej Szostek. Jeśli nie ma na nim rutyniarzy, trudno oczekiwać, że juniorzy, albo chłopcy, którzy ten wiek dopiero skończyli, pociągną grę. Młodość ma swoje prawa i raz jest dobrze, innym razem słabiej. Poza tym okazało się, że granie co kilka dni jest zbyt dużym obciążeniem dla chłopców. Jawiszowice strzelały bramki po naszych błędach, a wzięły się one po prostu ze zmęczenia. Rywale też mają młody skład, ale grają w nim już trzy lata i zgranie zespołu było atutem gospodarzy. W Sole kłaniają zaniedbania z pracą z młodzieżą i po prostu trzeba czasu na to, by ona okrzepła. Od piłkarzy zależy, czy edukacja będzie przebiegać szybko, czy opornie. Ja jestem do dyspozycji chłopców zawsze. Oni na zajęcia chodzą różnie, ale tak dzisiaj jest wszędzie - zauważa szkoleniowiec.
Teraz Sołę czekają trudne spotkania. Piotrowice u siebie, potem wyjazd do Brzezinki i Polanka na własnym boisku. - Może w nich młodzież pokaże swój "lwi pazur" - zastanawia się trener Gembala.
br>
Autor: WJ
Tagi: soła;sola