Celowniki do poprawki
Treść
Na śliskiej murawie łatwiej było się bronić niż atakować, ale trener Moskal nie ma zamiaru tłumaczyć swoich podopiecznych
Trenerowi Fabloku Chrzanów Robertowi Moskalowi nie pozostaje nic innego, jak urządzić podczas najbliższych treningów wielkie strzelanie. Do takiego wniosku skłania postawa jego podopiecznych w meczu z Niwą Nowa Wieś (1-0). Z kilkunastu znakomitych okazji chrzanowianie wykorzystali tylko jedną.
Z pewnością na śliskiej i grząskiej murawie łatwiej było się bronić niż atakować, ale trener Moskal nie miał zamiaru tłumaczyć w żaden sposób swoich podopiecznych.
- Trening strzelecki mamy podczas każdych zajęć. Dlatego trudno wytłumaczyć, co dzieje się z piłkarzami i nawet tego nie mam zamiaru robić. Jedno jest pewne, że brakuje koncentracji i prawdopodobnie kierują się przeświadczeniem, że prędzej czy później strzelą kolejne bramki, tak jak to było podczas wysoko wygranego przez nas spotkania ze Stanisławianką. Jedno muszą sobie jednak uzmysłowić, że tylu okazji, przy lepszym rywalu mieć nie będą i wówczas mogą być kłopoty - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Fabloku.
Tylko w pierwszej minucie tego meczu gospodarze stworzyli sobie dwie okazje. Potem były kolejne, chrzanowianie strzelali z bliska i z daleka. Nie było efektu aż do 35 min, gdy dopiero Sławomir Smoleń głową zdobył prowadzenie dla miejscowych. Kto sądził, że ten gol rozwiąże worek z bramkami był w błędzie. Brak skuteczności był grzechem głównym gospodarzy już do końca meczu. Czasami szczęśliwie bronił bramkarz Nowy Mirosław Dudzic. Mimo wszystko, fakt, że wpuścił tylko jednego gola był zasługą rywali.
- Co będzie w meczu z Przebojem - martwiła się już na zapas część kibiców, widząc nieporadność swojego zespołu pod bramką przeciwnika. - W końcu pozostało już tylko dwa tygodnie.
Póki co, w najbliższej kolejce Fablok czeka trudny wyjazd do Kęt. - W tej chwili bardziej obawiam się takich spotkań, gdzie rywale bronią się przed spadkiem, mają nóż na gardle i różnymi sposobami starają się uzyskać korzystny wynik. Na mecze z drużynami z czołówki nie trzeba będzie już chyba nikogo specjalnie mobilizować - ma nadzieję Robert Moskal.
Trzeba oddać także piłkarzom Niwy, że w Chrzanowie zagrali bardzo ambitnie, pozostawiając sporo sił i zdrowia. - Pierwsze dwa mecze nie były najlepsze, ale od spotkania z Malcem nasz zespół walczy i mam nadzieję, że tak będzie do końca. Gdyby tak jeszcze sędziowie nam nie przeszkadzali. W tym meczu wszystko było bez zarzutu i warto, aby koledzy brali przykład z tej trójki sędziowskiej. Niestety, we wcześniejszych spotkaniach, sędziowie robili wszystko, aby nam uprzykrzyć życie - stwierdził trener Niwy Marian Trembałowicz.
Autor: WJ