Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Brutalom mówimy "nie"

Treść

Jak zwykle przy okazji inauguracji rozgrywek ligowych hokejowej ekstraklasy jak bumerang wraca temat nowinek w przepisach. Dzisiaj chcemy je trochę przybliżyć kibicom, żeby potem uniknąć niepotrzebnych nerwów, kiedy będziemy mieli do czynienia z jedną ze spornych sytuacji.
Już w poprzednim sezonie wypowiedziano walkę hokejowym brutalom. W tym roku przepisy w zakresie kar meczu zaostrzono jeszcze bardziej. - W tej chwili za nadmierną ostrość w grze sędzia może od razu odesłać zawodnika do szatni - mówi Leszek Więckowski, znany warszawski arbiter. - Do tej pory kibicom i zawodnikom "nadmierna ostrość" kojarzyła się wyłącznie przy okazji bójki na lodzie. Teraz z tego paragrafu można nałożyć karę meczu za brutalny faul w wyniku którego przeciwnik dozna poważnej kontuzji. Oczywiście trzeba umieć rozgraniczyć pojęcie "brutalnego faulu". Nie można odsyłać klienta do szatni, kiedy przeciwnik przygryzł sobie wargę. Szczególnie napiętnowana przez arbitrów będzie złośliwość na lodzie - wyjaśnia sędzia Więckowski.

Karę meczu nakłada się na zawodnika rozpoczynającego bójkę, natomiast ten, który odpowie na cios, lub miał zamiar na niego odpowiedzieć, otrzymuje 2 minuty. - Jeśli jednak poszkodowany da się ponieść emocjom, wdając się w bijatykę, wobec niego rozjemca może zastosować wyższą karę, a ma ku temu możliwości - dodaje warszawski arbiter.

Do tej pory sędzia miał obowiązek przerwać grę, kiedy bramkarz został trafiony krążkiem w głowę. - Ten przepis zostaje utrzymany w mocy, ale sędzia ma obowiązek wkroczyć do akcji tylko wtedy, kiedy po mocnym strzale golkiper zostanie trafiony centralnie w kask i widać, że jest w szoku. Sędzia zobowiązany jest puścić grę, kiedy "guma" muśnie mu tylko po kasku, lub w zamieszaniu podbramkowym - a często to się zdarza - zawodnik drużyny atakującej z bliska trafi go lekko w głowę. Hokeiści w takich sytuacjach bekhendem próbują wrzucić krążek "w okienko". Słychać wtedy wyraźnie odgłos uderzenia w kask, ale nie ma to wpływu na interwencję bramkarza - tłumaczy Więckowski.

W tym sezonie spalonego w polu bramkowym sędziowie mają prawo odgwizdać wtedy, kiedy łopatka kija zawodnika drużyny atakującej będzie miała styczność z jego linią. - Jeśli dobitka będzie miała miejsce z pola bramkowego - mam tutaj na myśli oczywiście położenie kija - to taką bramkę należy uznać. Zresztą nie należy się czepiać każdej pozycji, kiedy kij będzie znajdował się w polu bramkowym. Jeśli nie będzie on utrudniał interwencji bramkarzowi, to bramkę należy uznać. Nie da się ukryć, że drużyna tracąca gola zawsze będzie powoływała się na przepis, natomiast jest on na tyle elastyczny, że zostawia w gestii sędziego ostateczną interpretację - informuje Leszek Więckowski.

Nowością także jest to, że w obrońca po wjechaniu w tercję neutralną nie może już zagrać krążka do własnej strefy obronnej. - Wyjątek jest tylko jeden, kiedy jego drużyna gra w liczebnym osłabieniu - zauważa sędzia Więckowski. - Kary meczu obligatoryjnie nakłada się na zawodników siedzących w boksie, którzy będą w jakiś sposób angażować się w wydarzenia na lodzie, chodzi przede wszystkim o włączenie się do bójek - dodaje.

Wszystko wydaje się więc proste, ale magiczny zapis "w zależności od interpretacji sędziego" sprawi, że w nadchodzących rozgrywkach nie obejdzie się bez kontrowersyjnych sytuacji na lodzie. Jeden arbiter będzie kurczowo trzymał się przepisów, inny, widząc halę wypełnioną po brzegi publicznością, będzie bardziej elastyczny i... każdy będzie miał rację. Kibice też swoje będą wiedzieć. Jeśli ich drużyna przegra, to winien będzie sędzia. Tak było zawsze...



Autor: WJ

Tagi: unia hokej dwory uniadwory dworyunia