Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Adrian Parzyszek - najlepszy strzelec polskiej ekipy

Treść

W tym sezonie Adrianowi Parzyszkowi, środkowemu pierwszego ataku Dworów Unii nie wiedzie się najlepiej. Hokeista zdobył w rozgrywkach ligowych pięć goli, ale stale powtarzał, że przyjdzie jego czas na zdobywanie ważnych bramek. Okazuje się, że popularny "Adik" nie rzucał słów na wiatr, co potwierdził w krynickim turnieju EIHC, strzelając w każdym meczu gola.

Adrian Parzyszek został najlepszym strzelcem polskiej ekipy. - Wiadomo, że turnieje z cyklu Euro Ice Hockey Challenge nie są tym samym co mistrzostwa świata, ale każde indywidualne wyróżnienie cieszy - mówi hokeista. - Ten turniej potrzebny był mi, żeby odblokować się strzelecko. Z takimi nadziejami do niego przystępowałem. Przecież w budapesztańskich mistrzostwach świata dywizji I sytuacji bramkowych miałem multum, ale ani razu nie udało mi się trafić do siatki. Strzelecka blokada przeszła chyba kolejny sezon, dlatego mam nadzieję, że jest już poza mną. Trzeba łapać formę na najważniejsze mecze sezonu - dodaje zawodnik.

Gola na otwarcie turnieju strzelił Norwegom w dość szczęśliwych okolicznościach. - I o to chodzi. Najważniejsze, że krążek wpadł do siatki - podkreśla popularny "Adik". - Do tej pory nie narzekałem na nadmiar szczęścia. Teraz być może fortuna będzie przy mnie. Przed turniejem byłem trochę ciekawy, jak wszyscy hokeiści z Oświęcimia będą czuli się w tym turnieju. Przecież do Krynicy pojechaliśmy prosto z Chorwacji, gdzie graliśmy mecz w ramach Interligi. Po zdobyciu pierwszej bramki niepewność ustąpiła. Fizycznie czułem się bardzo dobrze do końca krynickiej imprezy, czego dowodem były kolejne trafienia - zauważa hokeista.

Najwyżej ceni sobie gola strzelonego przeciwko Francuzom. - W reprezentacji trójkolorowych grało kilku zawodników z Rouen, z którym niedawno przegraliśmy 3-7 w półfinale Pucharu Kontynentalnego - przypomina zawodnik, który tą bramką udowodnił, że nie przypadkiem francuscy dziennikarze uznali go najlepszym zawodnikiem Dworów Unii podczas półfinału Pucharu Kontynentalnego. - Po uderzeniu Sebastiana Gonery z niebieskiej dołożyłem tylko kija, zdobywając gola z bekhendu - relacjonuje.

W meczu przeciwko Białorusi, Polacy dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale nie potrafili go utrzymać. - Wystarczyło, że rywale wrzucili "piąty bieg" i mieliśmy z nimi poważne kłopoty. Z Norwegami też po dwóch tercjach przegrywali 1-3, by w końcu wygrać 5-3. Wprawdzie wielu reprezentantów Białorusi znaliśmy z występów na polskich lodowiskach, ale mieli 9 hokeistów z ligi rosyjskiej - informuje zawodnik.

Hokeiści nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek. Już w sobotę grają kolejny mecz z ramach Interligi. Z drugiej strony z pewnością są zwolnieni od świątecznych przygotowań. - Chyba każdy wolałby nacieszyć się rodziną niż być zajętym meczami, ale nie mamy wyboru. U mnie zawsze przygotowaniami do świąt zajmuje się żona. Moim wkładem w ich przygotowanie jest zajęcie 6-letniej córki Patrycji, żeby nie miała czasu przeszkadzać małżonce. Córka ma swoje foremki na ciastka i będę z nią coś tworzył - kończy popularny "Adik".



Autor: WJ

Tagi: interliga